Andrzej Pitoń-Kubów
wiersze, teksty z archiwum
ECHO GŁOSU ... · Spora diaspora

Spora diaspora ...
(gdy zobaczyłem zdjęcia i kufer podróżny po dziadku)

1
Sto roków wstecz odsyła mnie (mój dziadek)
chłop z podtatrzańskiej dziedziny
z gromadkom śmiałków (co dojrzewali w obliczu historii)
pod naporem emocji, gorycz w każdej żyle
ból, paranoja, bezsens, o który potyka się wielu.
Chcą wyjść z najbliższego im sercu regionu;
z „galicyjskiej nędzy” bramą na wprost okno na świat
z (nie)wielkim bagażem zgubić się w tłumie
z imperium - austro-węgierskiej guberni
anonimowo w podróży na Zachód wędrując
(na zdjęciu wygląda dziś jako zdobywca)

Nie było wieczora coby nie gwarzyli w kręgu
o życiu, które kształtuje dobrem uszczęśliwi
siostry, dziadka, brata, od teraz do potem
codzienność, której się nie da dłużej trawić
- Ojcze Nasz - Któryś - jest w Niebie ...
- Potem długo nie mogli zasnąć.

2
Kiedy Nasi przyjeżdżali za „Wielkom Wode”
abo kanysi w inny zakątek Eldorado
jadąc przez dzikie miasteczka
nie zatrzaskujom za sobom dźwierzy
Rozszerzajom oczy, na obcy język tyka słuch
i gęby na oścież rozwarte, spękane wargi ogromniejom
myśli złudzeniem na miarę codziennych wizji.
- Zmęczony wzrok i wyobraźnia się ślizga
nie nadąża liczyć kolejnych myśli.
Niepowtarzalne, zaskakujom siebie nawzajem.
W obcej kulturze złożoność dreszczem strach potęguje
- czy aby - pokona - swojskie nawyki?

Przedtem o świecie - widzieli - bardzo niewiele
Wyrośnięte ich wierchy przy ostrym powiewie chłodu
Stąd życie pomiędzy powierzchnią a dnem.
Intencji i pragnień też mogli zabrać (nie)wiele.
Za dużo wszystkiego za mało rozliczyć się z jutrem.

Okrzepli by ustać zapuścili korzenie
z okruchów tradycji ulepili zlepek.
Gwarą śpiewają śpiewki i uczą się tańczyć
Nie dali się przekabacić; więc są - ocaleni.