Andrzej Pitoń-Kubów
wiersze, teksty z archiwum
POLANY · Tam się ostała

tam sie ostała

pośród traw nie skoszonych do końca
na Sywarnym w Kościelisku - Polanach
pod mostem przycupła zasłuchana w bystry potok
zbyrkanie dzwonków słychać w zmienionym rytmie
owieczki zbaczajom z drogi na widok trawy za płotem
 
po Świętym Michale można paść (po powale)
 
rad widzę spokojne piękno i swojskość tamtej dziedziny
psów ujadanie odbija się od księżyca w pełni
sterty sajt ułożone wzdłuż ściany na zimowe wieczory
palenisko się dymi na obrzeżach poranka, wieczorem
dym ucieka poza wieś ku Reglu mgła staje nad lasem
 
kraina zielona w letnie deszcze mrugają łąki pełne kwiecia
nad rozoraną ziemią wrony krzyczały w rześkim powietrzu
miodne pszczoły wibrują pomiedzy jednym ulem a drugim
przystanąć, ucho przyłożyć do ich gwarnego wnętrza
- coby sie rójka ... nie rozbiegła na cztery strony świata
 
w czasie zatrzymać umykające kroki, godziny, dni, lata
w porę na węgły zaplecione ze słonecznych zrębów
wyblakłych wiekowo ale (nie)doszczętnie
w pomarszczonych wybierać wspomnieniach
zabłąkanych wśród ścieżek z asystą dzieciństwa
 
rwa kulszowa jak przeznaczenie promieniuje w dół
każe usiąść w skupieniu nad rodzinnym grobem
zamknąć oczy potem otwierać na życie
chcący zaskarbić w pamięci utrwalić miejsce
do którego (nie) boje się wracać.

 

Tam się ostała

pośród traw nie skoszonych do końca
na Sywarnym w Kościelisku - Polanach
pod mostem przycupła zasłuchana w bystry potok
zbyrkanie dzwonków na wełnistych karkach
owieczki becom żałośnie na widok trawy za płotem

po Świętym Michale można paść po powale

rad widzę spokojne piękno i swojskość tamtej dziedziny
psów ujadanie odbija się od księżyca w pełni
o sterty sajt ułożonych wzdłóż ściany na zimowe wieczory
palenisko się dymi za ulami na końcu ogrodu

przyłożyć ucho do ich gwarnego wnętrza
coby się nie rozbiegły w cztery strony świata

zatrzymać umykające kroki godziny dni lata
na węgły zaplecione ze słonecznych zrębów
wyblakłych wiekowo ale (nie)doszczętnie
w pomarszczonych wybierać wspomnieniach
zabłąkanych wśród ścieżek z asystą dzieciństwa

rwa kulszowa jak przeznaczenie promieniuje w dół
każe usiąść w skupieniu nad  rodzinnym grobem
zamknąć oczy potem otwierać na życie
chcący zaskarbić w pamięci utrwalić miejsce
do którego (nie) boję się wracać.