Andrzej Pitoń-Kubów
wiersze, teksty z archiwum
POWSTANIE CHOCHOŁOWSKIE · Listy J. Zycha, kowala


Listy Jana Zycha, kowala z Chochołowa, ostatniego z żyjących bohaterów, zmarłego w r. 1899.
Pisane do Teofila Andrusikiewicza nauczyciela w Przeciszowie syna Jana Kantego Andrusikiewicza.

I

Niech Bedzie Pochwaloni Jezus Chrystus!
Sanowny Panie Teofil Andrusikiewic!

Znałem Oyca i Matkę i kany ie Pochowano, przecię my byli kiełka lat razem, naostatku nacierpieliśmy się po usy, pierwszy początek taki był: w roku 1846 przed ostatkami Ksiądz Kmietowicz mie prosił zebym iechał znim do poronina i zaiechałem do Księdza Głowackiego i mieli tam iakąś naradę, a Ja tam stał u gospodarza, potem Ksiądz mi kazał zaprząkać. dopiero w tem czas Oyca Andrusikiewica widział bo mi mówił, zebym sedł na gory, a Oyciec z Księdzem poiedzie. ja mowił cy ja przeydę na gory poniewaz były okrutne śniegi, a Oyciec mi mówił zem tamtędy przesedł, tak ia dał konia i Oyciec furmanił a ja posedł na gory. razem my sie ześli w Chochołowie. ja wzioł konia i powiót dostaynie a kazał mi Ksiądz zaraz przyść i przysedłem. tam iuz było kiełka chłopów, Ksiądz i Andrusikiewic. Opowiedzieli wszystko co miało nastąpić, pośliśmy do ciertoka Finansów ozbroić, pośliśmy na Suchę Górę na kumorę, tam odebrali Pieniądze i zakwitowali, potem my pośli do Witowa znowu Ozbroić Finansów, bo to było w sobotę. w niedzielę Ksiądz Kmietowic miał kazanie do ludzi, taki płac po nabożeństwie, kosi wyproscali i felezowali młodych Chłopów i mieli iść ku wadowicą, z koro przysło późnio w noci, taka ruyna przygrusała, warta dała znać Księdzu i Andrusikiewicowi, polecieli naprzecif, Ksiądz mówił do nich kątetny ja wiedzieć co wy za ludzie, a wtencas dali ognia i postrzelili Księdza, a Andrusikiewica bagnetem w brzuch i jeden s winansów został zabyty, a Fiutowski Konwisrzas także był rany, a Jasionek z witowa był postrzelony, w drugi dzień umarł, także i Michał wruwel bardzo był podziubany i umar. Fiutowski leżał na ziemi i Chłopi na niego się obruseli na co on przyprowadził telą Charmiią na Chochołów, ale Pan, Andrusikiewic iako lezał na ziemi za wołał dajcie mu pokoy bo to naz, tak go wzięli na Organistówkę i tam lezał. Zkoro w poniedziałek przysła taka cerniawa ludzi od Koniuwki ku Chochołowiu, całą rówiń zastąpili, a my uciekali na gory, wydziało sie że nam wieś zapolą, iednego z pomidzy się zastrzelili, któryby se zarobić rad na kapelus, a jeden sfilnansów strzelił do wikareyki, a ten podesedł i syni mu z głowy caskę. Kiędza wzięli z plebaniie w gatkach i boso i prowadzili do ciertoka i usła ta Charmiia, a my byli w strachu. We wtorek znaleźli Pana Andrusikiewica w Cichem u Zawodnioka, tam, go powiązali i za ręce do lyter przypieni i tak się pacwieli nad nim, wąsy mu z brody wytargali z ciałem i powieźli do nowego targu, a po mnie przyśli filnanse i powiązali i bili, kielo się mogło zmieścić. zawieźli mię do donayca, tam by mie byli za tłukli, gdyby mie Jedna kobieta nie obronieła i zawieźli mię do nowego targu i wewlekli powiązanego w opak ręce. tam my po cięskiej biedzie ięceli na ziemi, zkoro w drugi dzień sła banda rabusiów ode Msaney na rapkę i na rabę i na pinioskowice i przyśli aze do obrocney i były takie mowy, ze to byli nasi poloci, jak przydą do nowego targu, to nas wypuscą i tak nas pokretowali wielkie palce spagatami w tyle zawiązali i w kolanach postrąkami jeden do drugiego w taką karyię, było nas 8-śmi w kółko powiązanych i strażników telo było, a to jak byli by się przekonali do nowego targu, toby nas wypuścieli, bo myśleli ze nasi polocy, dlatego naz pokretowali i strażników telo było, naz wymordować jakby się byli przekopali, a finansów było ze sto, a urlopników było 300, to wszysci pogruseli na przeciw tem rabusią, ozebrali most pod Świętą Channą. ale rabusie z obrocney myśleli iść na Saflary bez Ludzimierz, ale ich ozbroili i pobrali tych rabusiów to spinoskowic i ze msaney i z rabki i między nas do rotusa wewlekli za garła na powrozie, a naz tedy popuścieli. w drugi dzień przyśli Panowie z tych dworów obeżryć tych rabusiów i Panow urzyndnicy i przyśli do Oyca Andrusikiewica ci przełożony i mówieli mu trza było ci to tego, cyś ty nie miał kawałka chleba, a On sie podnioz iako lezał i mówił do nich: gdzie Duch moy będzie cy w niebie cy w piekle ia sie będę patrzał co sie będzie z polską działo. więcey ia Oyca nie wydział. a naz potem zakuli w pęta i tak my musieli lezeć jak barany, jakiego bądź dziada złapali, to go między naz zawarli. rany Boskie co było wsi, kiedy my zamietli to mieskanie gdzie my lezeli, a nie miał by casu Policyant z nami, więc to byłyby te śmieci ozniesły, telo było gady. pomyślałem sobie: niedarmo Kościół Święty zachęca Modlić się za więźniów i niewolników i w utrapień u będących. w nowym Targu siedzieliśmy 2 miesiące, po tem nas wywieźli do Sąca, zawieźli naz pod Zamek tam nie było mieysca, wrócieli naz zydowską ulicą. Żydzi taką Charmiią za nami lecieli, a tak się nawydrzeźniali, tak grozieli, tak pokazowali iako naz będą wiesać i za wieźli naz tam, gdzie był śpital, było to iuz po zachodzie słońka i wleźliśmy na kurytarz, były drzwi otwarte do piwnice i mówi nam ten przełozony: pakuy psia Krew na góre i ten niescęśliwy kazdego postusił, tak my lecieli po schodach kamiennych. Bóg naz zachował, ze który nie ostrzepali głowy na schodach. Tam my lezeli w piwnicy 9 dni, było na piętro mur, a w tym za budowaniu mogło być koło sta, albo i więcey, a był tam tranzet iak zwykle, to się tak przepełniło, że się bez sklepienie lało, takie sople. po 9-iu dniach wyprowadzieli na gore i tam siedzieli my. Jakisi Sewscz nas chował, to naz możył niech Bóg broni w nowym Targu to lada kiedy przynieśli co zieść, ale w Soncu to głód niezmierny, a co się tyczy tey gady, to my musieli spodnie podrzyć, bo pęta nie pozwalały zpodnie inne na nogi wciognać. przesiedzielimy 2 miesiące. wywieźli nas do lwowa w oktawe Bożego Ciała. nocowaliśmy w Bochny, w drugą noc w dębicy za tornowem. Zawieźli naz do lwowa. dali mnie samego 9 tyźni tylko, iak iem na spacer był puscony do ogrodu co 3-ci dzień, iaze po Najświętrzey Panny Maryi zelnej uzem dostał swoich znaiomych i siedziałem iedynoście Miesięcy, alem o Oycu i Księdzu nic nie słysał. Siedzielimy do wiosny, siedziało naz 10 razem, po wielkiej nocy w tydzień uwolnili naz 7-dmi a 3 zostoło i mówili nam, ze pierwsza jstacyia naz Osądzieła śmiercią ukarać, ale iako Łaskawy Oyciec Cisarz raczył wam to darować. Jezdeście uwolnioni z pod Kreminalnego Sądu, a będziecie oddani pod policynny Sąd, a Policiia gdzie waz zasądzi moze na miesiąc, moze i na dwa. - policiia zaprowadzieła naz do Maryi Magdaleny i tam się przenocowali jednę noc i wypuścieli na wolno. my mieli siedzieć do tych caz, dopokąt nie będzie Ślus, bo nom muwieli O wiśnicu, a innych Dekretowali wiesieni. Słyszeliśmy ze zasądzieli trzech na śmierć: Księdza i dwóch panow. Za Księdzem uprosił Biskup, co go nie powiesili ino na 20 lat, a Oyca Andrusikiewica na 15 Lat i stych nasey kompanii Styrcule i Jacka Koisa, Woyciecha Koisa, tylko Jan Styrcula iesce zyie. zkoro przysło wiesieni wołą naz do wiśnica, nie byliśmy w kanceraiyi ino na kurytarzu. Przecytali nom nasze uwolnienie we wiśnicu: icie zbogiem, ale ta byli iacisi Opiekunowie co ta błagali Cysarza, wy szła Amestyia i uwolnini wszystkich. Oyciec Andrusikiewic przybył iesce do naz i przywitaliśmy się grzecznie, iak poseł do kościoła, iak poseł na chór, a wziął grać, iaze kościół ozweselił. kie był Oyciec został w Chochołowie to był moze zył, ale mu Marsałek kciał iakie utrzymanie dać, był w papierni i zazył się przy tych smatach i na tyfus umar.

Sanowny Panie Teofil, nie byłem iego ucniem, bom się uczył pierwej za białońskiego, dyć mi pan Teofil zkoro mi iest 55 Lat 3 Października minyło. Na ostatku końcę to pisanie Sanowny Panie Teofil, iakom umiał tak iem napisał, proszę o przebocenie, kłaniam Panu i Całemu domowi. Ja utrzymuie Cytelnię.

r. 1873 dnia: 18/3
Jan Zych Kowal w Chochołowie.

Dodatek.

Sanowny Panie Teofil, ciesy mie to ze sobie Pan przypomniał o Chochołowie bo i mnie przerozo Gdy sobie pomyślę iak to było. Jest u mnie Cytelnia, ksiązki wszelicakie pisma tygodniowe. Sanowny Panie przebocie mi bo ta niekany ies myłka. gdyby nie chereśta tobym był zobocył, com się chłopcę naucył.

Moy Sanowny Panie przepocie mi. Jan Zych kowal.

 

II

Niech będzie Pochwalony Jezus Chrystus!
Sanownemu Teofilowi Andrusikiewicowi w Przeciszowie.

zasyłam nayprzód serdecnie podziękowanie a potem Bóg zapłać za ksiąski, któremy Pan przysłał, bo som prawdziwie Religiyne. ciesy mnie to, że Pan wie co dobre, a co złe, bo Panowie stey wysey klasy niebardzo ich obchodzi religiia, a skoro mi pan przyobiecał przysłać ksiąski religiyne, to mnie uciesyło, ze się znaydzie i między Panami, którzy lubią ksiąski na Bożne, ale przysłowie tak mówi: iakie drzewo, taki klin, iaki Oyciec taki Syn. ponieważ był Oyciec wielce religiynym dy iem go dobrze znał i iego Oyca we gdowie. mieliśmy iechać do Bochnie, a Stryiasek tam był przy Oycu w Chochołowie. Oyciec się dowiedział, że pojedziemy do bochnie i przyseł prosić, żebymy brata Woytusia odwieźli do Oyców w Gdowie; ja wam dam 2 ćwierci owsa i dał nam Oyciec iednę ćwierć, a drugą ćwierć dostaniecie we gdowie. zamiast owsa dali nam ćwierć zyta, no tom był we Gdowie i znał wasego dziatka dobrze i Stryjoska Woytusia, co bywał w Krościnku. Oyciec był sławnym Organistą, bo niźli nastoł do chochołowa, to Organisty Białoński zawdy śpiewali Psalmy po łacinie na niesporze. Był nieiaki ieden Gospodarz, co umiał po łacinie i śpiewali zorganistem, a dziewki zaś drugim tonem. Zkoro nastał Jan Kanty Andrusikiewic, Psalmy dał wydurkować po Polsku, na ucyliśmy się śpiewać Męscęzny ieden Strow, a kobiety drugi Strow. my iuz w Chochołowie wiedzili dobrze śpiewać, a w donaycu nie wiedzili nic. trefieło sie, zemy posli z procesją do Carnego Donayca; my z Organistom, co my z chochołowskiey Parafiie byli z Panem Andrusikiewicem wysliśmy na chury, bo my się tak naradzieli, bo tam chury wielkie są. Jak Pan Oyciec wysedł, a Zasiadł na Organ i zaśpiewali my po polsku Psalmy, nie wiedzieli się nasłuchać takimu u porzątkowaniu. bo Oyciec umiał dobrze grać, nawet i na gęślach. iednego razu siadła grać Jego Zona, czyli Matka Pana Teofila i grała ślicnie, tak, ze niektórzy mówieli ze iesce przebiro organistego, tak on Oyciec zakazał iej zeby więcey sie niewozyła grać i Mama sie niepierała więcey grać. Więcey nie wiem co wam mam napisać.
kiedy Oyciec był w Chochołowie to wtem cas byli Księdzowie Antoni Sutorski Pleban i Ksiądz Makuch. Oyciec z Makuchę zrobieli kompiel, po renach puścieli wodę ze źródła, Postawili taką Altankę zdesek, wyglądało iak Sięder Chaus i tam się kąpali, który se tam wlos, to się zawar drzwickami, tam się lała woda z ryny na głowę, a to ich była uciecha. Oyciec i Ksiądz Makuch pośli iednego razu zwiedzić Tatry.
Nie wiem pewnie, ale mi sie tak widzi, ze Oyciec był Zawisłą 31 roku, wtem cas kiedy była Rewolucyia pod moskalę, ta sie mi zdaie, bo Oyciec był wielce walecnym. co się  tycy Matki, to była bardzo przyiemna, ale iak wpadła w suchoty, tak juz nie mogła przyść do zdrowia i pomarła. Jest ie pochowano pod groniem i na iey Grobie iest zkrzyzo, wypisane imie i nazwisko i kiedy pomarła. Jeżeli by tam przybył kiedy Pan Teofil Andrusikiewic to pokazę to mieysce.

Tak Sanowny Panie Teofil Andrusikiewic.
kiedyby my się to na ocnie widzieli, to by my się Uciesyli i uskarzyli, teraz Bóg Zapłać za ksiązki, któreście mi przysłali, bo som Prawdzywe religiyne. Sanowny Panie nie posyłaycie marka, nie rób straty, bo gdybym mógł, tobym przysłał ze 7 marków, dość mam, zeście mi ksiązki darowali, jesceście musieli opłacać poctę. Jak się wam widzi coć się dowiedzieć, to piscie do mnie i nie posyłaycie na zwrot marka. Zakoncam moie pisanie i kłaniam Panu Teofilowi i Zonie i całemu Domowi.

Jak iem umiał, tak iem pisał, ale niekłamliwie.
bąć cie Zdrowi, Niech was Błogosławi

podpisałem Jan Zych Kowal.