Andrzej Pitoń-Kubów
wiersze, teksty z archiwum
ZA WIELKĄ WODĄ · Hog Butcher

„Hog Butcher”

największe rzeźnie świata, wielkim blaskiem lśniły...
letnia nocka spać nie daje... przywołuje obrazy z przeszłości...

- jak tu pracować wydajnie, skoro czas nie pozwala na sen?

Union Stock Yards...w promieniu ulic 47-mej & Ashland
żywcem nasączona ubojnia... pomiędzy świtem a zmierzchem
ręce pełne roboty bólu nie czują
wokół głowy lato upalne z nieba lejący się żar
to cud nie odgadniony przeraża gdy przychodzi
sekretnie pot ścieka i ciała się topią nie do wytrzymania
oczy płyną od ciągłego patrzenia na ten sam widok
drzewa nieme szukają cienia daleko na północ wyciągają ręce
gałęzie bez wiatru nienaruszone wiszą tak cały dzień
wczesne lato z tym tragicznym wstępem owocuje w egzotyczne zwierzęta
posągi zachowują kamienny wyraz twarzy przed snem. pora nie do zniesienia
wyrosła z otchłani jeziora. już ósmy taki dzień i noc znów na nowiu
pozbawia powietrza dotykiem przytłacza upał okrutny
i walka o kolejny oddech spowija każdą następną noc
znów będzie ponad 100 stopni Fahrenheita...
kolejny lęk... tak musi wyglądać... prawdziwe piekło?
             - księżyc się zaśmiał szyderczo na stertę kamienia
             - odwiodłem go wzrokiem za krawędź ciemnej chmury.
Letnia gorączka przez parkan muru przez niedomykalne okna
spowija wnętrze. zbija z nóg. krocząc nie potrafimy nosić stóp
- - - w tryumfie - „fen-e” - wstawimy do okna - niech krąg zatoczy
pionowy promień z wiatrem się ściera w wirniku spłaszczony świst
sól na zsiadanych wargach strupi się posmak goryczy
na zapieczonych ustach przyszły dzień się jawi - czarno