Obrzędowość,
podobnie jak cała kultura ludowa, odegrała szczególną rolę w przeszłości Podhala, a cechą, którą wolno uznać za charakterystyczną – jest rozległe powiązanie prawie całego dorocznego świętowania ludu podhalańskiego z liturgią i rytuałem Kościoła katolickiego.
Adwent – to okres poprzedzający święta Bożego Narodzenia. Rozpoczyna się w niedzielę najbliższą dnia św. Andrzeja i ma on przygotować wiernych do nadchodzących świąt. Uważany jest za okres postu – w tym czasie już nie tańczono ani śpiewano. Należało także odmawiać sobie łakomych smakołyków i zostawić te przyjemności na Gody. W pierwszą niedzielą adwentu rozpoczyna się nowy rok kościelny. Czyniono przy tej okazji różne wróżby i przepowiednie.
Szczególną uwagę zwracano na sny – wierzono, że to co śniło się w pierwszą niedzielę adwentu było wróżbą na cały pierwszy kwartał Nowego Roku, co w drugą – na drugi itd.
Dawniej powszechny był zwyczaj zrywania gałązki wierzby. Gałązkę taką wkładano do wody i jeśli rozwiną się na niej pączki, które zakwitną do Bożego Narodzenia, wróży to pomyślny, zdrowy rok.
Andrzejki – z wigilią św. Andrzeja wiąże się szereg pozostałości starych obrzędów, które występowały prawdopodobnie podczas pogańskich świąt ku czci zmarłych. Istotną część wieczoru andrzejkowego (Andrzej, gr. aner – mąż) stanowiły praktyki wróżbiarskie, które dziś mają charakter wyłącznie zabawowy. Dawniej, jedną z najbardziej charakterystycznych praktyk – było lanie płynnego ołowiu na wodę, współcześnie popularny jest zwyczaj lania wosku i wróżenia z jego kształtu, zawodu przyszłego męża, staropanieństwa lub trudności do zamążpójścia, powodzenia u mężczyzn lub rychłe wesele.
Do innych popularnych wróżb andrzejkowych należą:
– puszczanie na wodę (w miednicy albo talerzu) dwóch igiełek lub listków mirtu. Gdy igiełki lub listki się ku sobie zetkną, wróżyło to szybkie wesele;
– zdejmowanie lewych butów i ustawianie ich naprzemian w kierunku drzwi. Dziewczyna, której but pierwszy przekroczył próg, najwcześniej wyjdzie za mąż;
– wkładanie pod poduszkę kartek z wypisanymi imionami chłopców, rano w dzień św. Andrzeja, wyciąga się kartkę z imieniem wybranego, a wyciągnięcie czystej kartki oznacza dalsze staropanieństwo.
Z prognoz pogodowych występowały: „Jak jes na Jędrzeja mróz, to rychtuj gazdo wóz”, albo „od św. Andrzeja – trza kożucha dobordzieja”.
Świętego Mikołaja. Postać św. Mikołaja znana jest tutejszej ludności już od średniowiecza. Święty traktowany jest jako patron bydła i innego żywego dobytku, dlatego w dniu tym chłopi nie używali bydła do żadnych prac w obejściu. Zwyczaj obdarowywania dzieci na św. Mikołaja przyszedł najprawdopodobniej z zach. Europy dopiero w II poł. XIX w. i jest on praktykowany bez względu na środowisko społeczne.
Boże Narodzenie – od kilkunastu wieków w powszechnej świadomości chrześcijan Boże Narodzenie jest największym i najbardziej uroczyście obchodzonym świętem. W Polsce zostało wprowadzone do kalendarza kościelnego już w X w. Jeszcze obecnie często nazywane jest przez ludność – Godami. Przygotowania do świąt Bożego Narodzenia, zwanych „Godnie Święta”, rozpoczynały się od największego w roku jarmarku w Nowym Targu ... na Tomę tj. św. Tomasza, gdzieś około 21 grudnia.
Wtedy, kto żyw jechał furmankami przez wierchy do miasta, a najczęściej – to szli pieszo z kosołkami na plecach umieszczonymi w chuścinie, aby sprzedać jajka, masło, drób, cielaka lub barana, kupić świąteczne ubrania dla któregoś z rodziny na święta, miód, cukier, solone śledzie z beczki – na Wigilię, czasem najtańsze cukierki dla dzieci, na choinkę świeczki.
Cały cykl świąteczny obejmuje uroczyste dni Bożego Narodzenia poprzedzone Wigilią oraz Nowy Rok, święto Trzech Króli oraz sześć niedziel po Trzech Królach wraz ze świętem Matki Boskiej Gromnicznej.
Przygotowania do Godów trwają dużo wcześniej i obejmują robienie porządków wokół obejścia oraz wewnątrz domu i budynków gospodarczych a także sprawianie zakupów. Dawniej do powszechnych praktyk należało również świniobicie. U podłoża naszej obrzędowości bożonarodzeniowej tkwi kult zmarłych, który był zresztą obecny przy wszystkich uroczystościach dorocznych.
W okresie Godnych Świąt wędrowały po wsiach, w zależności od regionu Podhala, zespoły kolędnicze, przebierańców (kolędników) z gwiazdą i szopką, z turoniem, z niedźwiedziem, z pastuszkami, królem Herodem; wśród nich bywał – Żyd, anioł, diabeł, którego najwięcej bały sie najmłodsze dzieci.
Z kolędą zaczynało się chodzić przeważnie zaraz po św. Szczepanie, od domu do domu, przebierańcy przedstawiali sceny związane z narodzeniem Bożej Dzieciny. Pasterze, na wieść o narodzinach bieżeli do stajenki, która w mniemaniu tutejszej ludności, mocno związanej z pasterstwem owiec po halach, wyobrażali sobie stajenkę – koniecznie ... jako bacowski szałas na hali. Kolędnicy dostawali w darze, to na co gospodarzy stać było. Grosiki, świąteczne wypieki, moskale.
W minionych czasach życie wsi toczyło się zgodnie z porami roku, wykonywaną w danym okresie pracą, oraz świętami kościelnymi, związanymi z nimi zwyczajami i obyczajami.
Mieszkańcy rzadko opuszczali rodzinną wioskę, dlatego nie przynosili nowych wieści ze świata.
Dniem o wyjątkowo nastrojowym charakterze w całej obrzędowości dorocznej jest wigilia Bożego Narodzenia. Motyw czuwania (łac. vigilia – czuwać) i przygotowania się do święta zachował się również we współczesnych obrzędach Bożego Narodzenia.
Wigilia, obfitowała w różne wierzenia i zabiegi magiczne mające na celu zapewnienie sobie i rodzinie zdrowia, pomyślności i wszelkich korzyści, a także przychylności losu i dobrej wegetacji rolnej. Wigilii przypisywano znaczenie symboliczne – za symboliczne uznawano sposób zachowania się, a nawet gesty.
Odzwierciedlały to również przysłowia, np.: „Jakiś w Wigilię, takiś cały rok”, „Kto oberwie we Wigilie, tyn bedzie bity przez cały rok”, „Wilija dzieci do dachu przybija” itp. Dlatego też dzieci starały się być w tym dniu posłuszne, aby nie zasłużyć na karę, bo tak mogłoby być cały następny rok.
W Wigilię należało wstać wcześnie, ale nie powinno się nikogo budzić, ponieważ każdy powinien obudzić się sam. Rano śpieszono na ostatnie roraty, a przestrzeganie punktualności w tym dniu było aż przesadne. Starano się również nic nie pożyczać, aby nie robić tego w Nowym Roku i aby nie wynieść szczęścia z domu. Nie wolno było rąbać drewna, gdyż cały rok bolałaby głowa, nie wbijać gwoździ, aby zęby nie bolały. W Wigilię nie należy prać ani wieszać bielizny, jak też podejmować się większych prac gospodarskich. Przestrzegano również zakazu hałasowania w tym dniu.
Cały dzień wigilijny od wczesnego rana przebiega wśród przygotowań świątecznych, a przede wszystkim przygotowania uroczystej wieczerzy. Na wsi mężczyźni kończą drobniejsze prace gospodarcze, robią zapasy świąteczne dla inwentarza i porządkują obejście.
Kobiety zajęte są głównie przygotowaniem wieczerzy i pożywienia na dwa dni świąt, zawsze właśnie na nich spoczywał obowiązek wykonania wszystkich prac kuchennych i domowych, po to, aby przez dwa dni świąteczne nie trzeba było ani sprzątać, ani gotować, ale żeby niczego nie zabrakło. Tradycja jeszcze sprzed wieku pozwalała w święta jedynie odgrzewać potrawy, lecz ich nie gotować.
W Wigilię rano ojciec wnosił choinkę do domu składając życzenia „Na szczęście, na zdrowie, na to Boże Narodzenie, żebyście byli zdrowi, weseli, jako w niebie Anieli, tak nom Boże dej, coby się darzyły cieliczki i byczki, jako w lesie jedliczki. Konia jako wół, świnia jak skrzynia, kura jak do pieca dziura”
– domownicy odpowiadali: „Tak nom Boze dej”.
Ojciec zawieszał choinkę pod powałą, którą ubierały dzieci. Choinka ubierana była ozdobami wykonanymi własnoręcznie – kolorowymi łańcuchami z bibułki i ciętych słomek, papierowymi aniołkami, mikołajami, świeczkami. Wieszano owoce mające zapewnić urodzaj: jabłka i orzechy oraz słodycze: ciasteczka własnego wypieku, cukierki. Różny był okres trzymania choinki – najczęściej do Trzech Króli, choć – niektórzy trzymali ją aż do Matki Boskiej Gromnicznej.
Cały dzień obowiązywał ścisły post. Dopiero gdy na niebie zauważono pierwszą gwiazdę, wszyscy zbierali się wokół stołu odświętnie ubrani. Ojciec przełamał moskal upieczony z ziemniaków i mąki, który przeżegnał krzyżem. Do kawałka, pomiędzy ciasto wkładał kolorowy opłatek z miodem.
Następnie wkładał do sianka co było na stole, przykryte lnianym białym obrusem, mówiąc przy tym: „głodny piesek, głodna suczka, chodźcie ku nam – gody jeść”. Pod stołem stawiano koszyk, w którym były ziemniaki naznaczone nacięciami. Jedno nacięcie na ziemniaku wczesnym, dwa na średnim, trzy na późnym; które lepiej kiełkowały przesadzano wierząc, że najlepiej obrodzą.
Koło pieca stawiano kiernickę – maśnicę do ubijania masła z domowej śmietany, aby masła i mleka przez cały przyszły rok było pod dostatkiem. Pod obrus kładziono pieniądze, aby ich broń Boże nie brakowało, tak samo różaniec i książeczkę do modlitwy, aby rok był spędzony po bożemu. Na stole była także pusta drewniana miska i łyżka dla głodnego wędrowca, przybysza.
Dawniej na wigilię pokrywano słomą owsianą podłogę izby na pamiątkę, że Pan Jezus urodził się na słomie, w stajni. Teraz górale dają słomę tylko pod stół, albo wnoszą snopek owsa do izby a w drugi dzień Świąt zanoszą go do stajni bydlętom lub z powrotem do stodoły.
Każdy zapalał swoje łuczywko. Jeżeli paliło się jasnym płomieniem, to oznaczało, że będzie szczęśliwy i zdrowy. Śkwierczenie oznaczało chorobę, a gdy zgaśnie ... to nawet śmierć.
Ojciec rozpoczynał wieczerzę modlitwą, którą podejmowali wszyscy obecni, nakładał kroplę miodu na opłatek i podchodził z życzeniami do żony, a następnie do starszyzny – dziadków, o ile takowi byli w izbie, następnie do dzieci.
Kolejno życzenia składała matka, a na koniec dzieci. Po życzeniach stawiano na stole drewnianą lub glinianą misę, zależnie od wielkości rodziny. Jedną miskę dla wszystkich.
Do misy kładziono wpierw grule, kolejno po ich zjedzeniu groch, fasolę, grzyby gotowane, suszone jabłka, gruszki i śliwki, kapustę kiszoną, surową z beczki – polaną olejem lnianym.
Na koniec były śledzie marynowane z cebulą i chlebem oraz kompot z suszonych jabłek.
Na stole stało już ciasto z pudrową posypką, aby wszystkiego co dziś z łaskawości spożywano nie brakło w przyszłym roku.
Przy wigilijnym stole omawiano prace w gospodarstwie, wyznaczano poszczególne kawałki pola pod zasiew i uprawy, aby były bogatsze plony. Wspominano sny z okresu adwentu, z których wróżono co ma się któremu spełnić w roku następnym. Wieczerzę wigilijną kończono modlitwą dziękczynną.
Gospodarze szli do bydła w szopie, podzielić się resztkami ze stołu wigilijnego. Moskal z opłatkiem wkładano do owsa co był namłócony w sąsieku, aby owies dobrze plonował. Dorosłe dziewczyny nie mogły się doczekać świątecznych wróżb, ciekawe jak zawsze mające nadzieję, czy rychło wyjdą za mąż?
Dziewczęta mają wiele sposobów na to, aby dowiedzieć się czy wnet wyjdą za mąż.
W wigilię Bożego Narodzenia mieszają wszystkie jadła jedną warzechą, a następnie idą z nią do wieprzka w chlewie, uderzają go tą łyżką zapytując równocześnie: kiedy? Jeżeli wieprzek chrząknie zaraz oznacza to, że dziewczyna wyjdzie za mąż w nadchodzącym roku. Gdy zaś mruknie dopiero po drugim lub trzecim uderzeniu, to dziewczę znajdzie męża aż ... za dwa, trzy lata.
Dziewczyna przygotowując kompot do wieczerzy wigilijnej przebiera śliwki i wrzuca je po dwie do garnka. Jeżeli na ostatku wypadnie para śliwek – oznacza to, że w nadchodzącym roku dziewczynę czeka ślub.
W wigilię Bożego Narodzenia po wieczerzy dziewczęta i kobiety mają zwyczaj wychodzić przed dom i z usłyszanych przypadkowo odgłosów wróżyć sobie na cały przyszły rok. I tak ... jeżeli która posłyszy szczekanie psa, uważa to za wróżbę, że będzie się wadzić (kłócić) z mężem lub sąsiadami cały rok, jeżeli gdzieś w oddali rozlegnie się ujkanie to będzie jej wesoło w ciągu roku, zaś gdy usłyszy dzwonek u sanek ... będzie miała wesele w zimie. Obejmowały też sztachety w płocie, jeżeli ich liczba była parzysta to za niedługo wyjdą za mąż.
Przed północą gromadnie szli na pasterkę do Chochołowa. Rano odwiedzali się wzajemnie najbliżsi sąsiedzi, składając życzenia, częstowali się wódką winszując na zdrowie.
W dniu św. Szczepana zaczynali chodzić kolędnicy z gwiazdką, śpiewali kolędy, składali życzenia i podziękowania za datki. Mniejsze dzieci śpiewały kolędy pod oknami. W Szczepana święcono ziarno owsa, które rzucano wzajemnie na siebie. Wieczorami przed Nowym Rokiem chodzili też poprzebierani w ubogie stroje lokalne dziady... częstowano ich plackiem i wódką. Do domów nie wchodzili, kolędowali pod drzwiami. Jeżeli otrzymali poczęstunek, chwalili śpiewem gazdę, jeżeli nie – to ganili: ty łakomy gazdo cobyś ty gorzołecki nie pijoł, rodzinki nie wyżyroł, papinku dzieciom nie podbieroł – bo kupe dzieci mos!
Jeżeli ktoś przewróci się idąc do kościoła w Nowy Rok, to mówiło się o takim, że następnego roku ... prawdopodobnie nie doczeka. W dzień Matki Boskiej Gromnicznej rozbierano choinkę.
Ostatni wtorek przed środą popielcową chodzili po wsi mięsopustnicy. Uczestniczyli w tym sami stateczni gospodarze. Wieczorem szli do karczmy na tańce. Tańce rozpoczynały gospodynie przyśpiewkami. Tańcowano na urodzaj – owsa, fasoli, karpieli i grul (ziemniaków).
Później dołączali do nich mężowie i rozpoczynały się prawdziwe tańce. Młodzież nie miała wstępu do karczmy. O północy kończył się okres świąt, rozpoczynał post.
Najweselszym okresem w życiu wsi był czas zapustów – okres od Trzech Króli do Środy Popielcowej. W tym czasie szczególnie często odbywały się zapusty, wesela, zaś u bogatszych gazdów świniobicia. Spotykano się na rodzinnych i sąsiedzkich poczęstunkach, mniej poszczono częściej muzykowano i tańczono. Dzieci także czerpały wiele radości i zabawy z tego wyjątkowego w roku okresu.