Andrzej Pitoń-Kubów
KSIĘGA RODOWA
NOWE KOLONIE

Nowe kolonie

Samuel de Champlain (1567–1635) to pierwszy francuski gubernator Kanady (od 1603 r.), pod swą władzą miał Nową Fundlandię, Nową Szkocję i Nową Francję. W 1608 r. założono miasto Quebec, a w 1643 r. Montreal. Od 1625 r. w Kanadzie prowadzili misje francuscy jezuici. Założona w 1664 r. francuska Kompania Zachodnioindyjska, kupowała od tubylczych Indian futra i sprzedawała im rum.
Od 1674 r. Colbert – organizował, stosując merkantylistyczną politykę państwa, pierwszą francuską kolonię. Do 1690 na tereny Kanady przybyło z Francji przeszło 10 000 osadników.
Przeprowadzona w 1682 r. eksploracja dorzecza Missisipi przez Roberta de La Salle’a, dała Francji nową posiadłości kolonialną (Luizjanę).
W 1584 r. Walter Raleigh założył pierwszą angielską kolonię w Ameryce Północnej – Wirginię. Tu też w 1607 r. powstała pierwsza angielska osada Jamestown (1607).

W XVII w. przybywały do Nowej Anglii przede wszystkim grupy prześladowane religijnie w Europie. Tworzyły tu swoje kolonie podległe koronie (z królewskim gubernatorem) lub oparte na prawie własności – powstałe na podstawie prywatnych umów z koroną.
W 1620 r. Ojcowie Pielgrzymi (purytanie) przypłynęli na statku „Mayflower” do Massachusetts.
W 1632 r. powstała pierwsza, na nowo pozyskanym terytorium, kolonia katolicka – Maryland.
Państwo angielskie wspierało kolonie (w 1640 roku było ponad 25 000 osadników) poprzez nadawanie im przywilejów (charters), lecz jednocześnie narzuciło im Akty Nawigacyjne, ograniczające swobodę handlu.

W 1664 r. Anglicy zaatakowali holenderską kolonię – Nową Holandię, która przeszła w ich ręce na mocy pokoju w Bredzie (1667). Z dawnej posiadłości niderlandzkiej powstały kolonie: Nowy Jork, New Jersey, Delaware i Południowa Karolina. W 1683 r. William Penn założył miasto Filadelfię i kolonię kwakrów – Pensylwanię. W 1713 r. Wielka Brytania zbrojnie zajęła francuskie posiadłości – Nową Funlandię i Nową Szkocję. Kolonialny konflikt francusko-brytyjski zaczął się gwałtownie zaostrzać.

Compagnie des Cent–Associés (Spółka kolonialna Nowej Francji) powstała jako spółka handlowa, która była pod jurysdykcją króla. Została założona 29 kwietnia 1627roku, zatwierdzona 6 maja 1628 r. przez kardynała Richelieu, który pełnił rolę pierwszego ministra w rządach króla Ludwika XIII. Pierwszym gubernatorem został mianowany Samuel de Champlain, podróżnik, odkrywca oraz kolonizator Kanady nazwany „ojcem Nowej Francji”. Prowadził intensywną akcję kolonizacyjną, tworząc podstawy pod francuską dominację w Ameryce Północnej.
Champlain został wezwany do Luwru i skłoniony do wyjazdu w celu odkrywczym dzisiejszej Kanady. Wiosną 1608 roku wyruszył w kierunku Kanady. W lipcu tego roku nad rzeką św. Wawrzyńca, założył fort Quebec, który, wraz z faktorią handlową stał się zalążkiem kolonii francuskiej.

Zima tego roku była tak ostra, że spośród 24 ludzi Champlaina przetrwało zaledwie 8. Pomocni okazali się Indianie z plemion Algonkinów i Huronów, z którymi Champlain utrzymywał przyjazne stosunki pomagając im w wojnie z innym bardzo agresywnym plemieniem – Irokezami. Ludzie Champlaina posiadali wtedy broń palną, wobec której Irokezi byli przerażeni i bezradni.
W 1615 na skutek jego namów na teren Nowej Francji do nawracania Indian i bycia w ich społecznościach przybyli katoliccy misjonarze: franciszkanie i jezuici.
Ich działalność spotykała się z dużym oporem ze strony miejscowych szamanów, którzy oskarżali religię czarnych sukni (określenie pochodzące od stroju jezuitów) o sprowadzenie chorób i posądzali misjonarzy o rytualne czary.

I tak oto w 1642 r. młody jezuita o. Renat Goupil, wziął udział w wyprawie ojca Izaaka Joguesa, pomagając mu w pracy nad chorymi. Po dostaniu się do niewoli Irokezów nie skorzystał z możliwości ucieczki, by nie pozostawić w niewoli współtowarzysza. Poddany wymyślnym torturom zginął zabity z nienawiści do wiary, gdy przeżegnał dziecko znakiem krzyża. Został pierwszym kanadyjskim męczennikiem. Jego współbrat zakonny, ojciec Izaak Joques, ponad rok, aż do 1943r., przebywał w irokeskiej niewoli, z której zdołał zbiec. Tortury jakim był poddawany doprowadziły do utraty palców w prawej dłoni.
W 1643 roku powrócił do Europy. Wykupiony z niewoli za 300 funtów wrócił do Francji przez Nowy Amsterdam (obecnie Nowy Jork). W 1644 roku ponownie udał się do Ameryki Północnej, gdzie na zlecenie rządu francuskiego wynegocjował pokój z plemieniem Irokezów. Wkrótce zginął z ręki Indian podejrzany o sprowadzenie chorób. Jego głowa została nabita na drewniany pal z ogrodzenia, a ciało utopione w rzece Mohawk.

Jan de Brebeuf, pracował wśród szczepu indiańskiego Algonkinów od 1625 r; przez pięć miesięcy uczył się ich języka. Swą dobrocią i okazywaną pomocą pozyskał sobie sympatię tubylców. Nie udało mu się jednak pozyskać ani jednego z tych Indian dla Chrystusa. Udał się więc do innego szczepu Huronów nad rzekę św. Wawrzyńca. Tu również zdobył przyjaźń Indian, ale nie zdołał nikogo nawrócić. W ciągu trzech lat wyczerpującej pracy w bardzo surowych warunkach – ochrzcił zaledwie jedno umierające dziecko. Była to najcięższa próba, jaka mogła spotkać powołanego misjonarza.
Po zdobyciu Quebecu przez Anglików musiał powrócić w 1629 r. do Francji, ale po ponownym odzyskaniu Kanady przez Francuzów (1632) wyruszył znów na misje. Wraz z grupą misjonarzy powrócił nie zniechęcony do pracy.

W 1636 r. epidemia chorób zaczęła niszczyć wioski Huronów. Misjonarze starali się ich ratować. Wtedy o. de Brébeuf zdobył się na heroiczny gest: złożył ślub gotowości na wszystkie cierpienia, byle tylko pozyskać dla Jezusa dusze Indian.
Właśnie ta epidemia stała się dla misjonarzy opatrznościowa. Indianie widząc, że biali nie chorują, zaczęli w nich widzieć czarnoksiężników. W 1649 r. było już 7 tys. nowo ochrzczonych Indian.
W czasie jednej ze swoich uciążliwych podróży w zimie 1640/1641 roku Jan złamał łopatkę i przez trzy lata musiał dochodzić do siebie w Quebecu. Wrócił do pracy ponownie w 1644.

Niestety jego dzieło zostało zniszczone przez wściekłe plemię Irokezów. 6 marca 1649 r. napadli oni na wioski Huronów i wymordowali większość tubylców. Jan, słowami do końca zachęcał swoich wiernych: „Dzieci moje, podnieście oczy wasze ku niebu. Bóg widzi nasze cierpienia i męki. Ma dla nas piękną nagrodę w niebie”. Irokezi ze szczególną zawziętością dręczyli misjonarza: wyrywali paznokcie, zadawali rany, nabijali na pal i zaczęli palić go żywcem, wypalili mu oczy, wreszcie jego głowę zanurzyli w wodzie, by w ten sposób wykpić praktykowany chrzest. Wściekli, że nie mogli wydobyć z ust męczennika okrzyków boleści, Irokezi zaczęli miażdżyć mu twarz, piersi i całe ciało. W końcu pełni podziwu dla jego męstwa wyrwali mu serce i zjedli je, by posiąść odwagę, jaką okazał. Razem z nim zamordowano innego ojca – Gabriela Lalementa.
Inni współbracia dalej prowadzili misję – mimo prześladowań, aż do ich męczeńskiej śmierci. Ginęli poddawani torturom w czasie wojen plemiennych, będąc celem prześladowań na tle religijnym. „Krew męczenników stała się jednak nasieniem nowych chrześcijan”, co znalazło oddźwięk w silnym zakorzenieniu wiary katolickiej w następnych dziesięcioleciach w Kanadzie, za ich sprawą grupy tzw. Męczenników Kanadyjskich.

św. małgorzataZachowane do dziś olejne malowidło Marguerite.
ŚWIĘTA MARGUERITE BOURGEOYS, DZIEWICA

Małgorzata, przyszła na świat 17 kwietnia 1620 roku w Troyes, w Szampanii (Francja). Tego samego dnia jej rodzice, Abraham i Guillemette z domu Gamier, zanieśli ją do kościoła parafialnego pod wezwaniem św. Jana, gdzie przyjęła chrzest. Kościół znajdował się tuż obok domu rodziny Bourgeoys, należącej do średniozamożnej szlachty. Dziewczynka była siódmym z trzynaściorga dzieci.
Gdy Małgorzata miała 19 lat, zmarła jej mama. Rok później jej udziałem stało się wyjątkowe zdarzenie. Podczas uroczystej procesji ku czci Matki Bożej Różańcowej, w dniu 7 października 1640, gdy jej błagalne spojrzenie zatrzymało się na figurze Maryi Niepokalanej, doznała nagłego olśnienia. W głębi swego serca poczuła, że jej powołaniem jest poświęcić się wyłącznej służbie Bogu. Od tej chwili wszystkimi siłami swojej młodej duszy pragnęła poddać się woli Bożej.
Niebawem 1642, wstąpiła do wspólnoty w Troyes, która skupiała młode dziewczęta pragnące poświęcić się nauczaniu dzieci w ubogich dzielnicach miasta. Przebywając w tym zgromadzeniu, dowiedziała się o powstałej w Montrealu fundacji Ville Marie. Obudziło się w niej pragnienie wyruszenia na misje za ocean, które nie opuszczało jej przez następne dziesięć lat. W 1652 roku spotkała pana de Maisonneuve, założyciela i zarządcę wielu charytatywnych poczynań w Nowej Francji. Poszukiwał on właśnie osób gotowych służyć dzieciom francuskich osadników i indiańskim sierotom za oceanem.

Małgorzata nie czekała dłużej. W lutym 1653 roku wyruszyła do Nowego Świata, jak wtedy nazywano Amerykę Północną, po trzech miesiącach, w listopadzie, postawiła nogę na nowym lądzie w Ville-Marie.
Już w czasie podróży statkiem, dala się poznać jako osoba nad wymiar opiekuńcza pomagając podróżnym w czasie ich cierpień na chorobę morską oraz różne inne dolegliwości
Od razu zaangażowała się w odbudowę kościoła na Mount Royal, zniszczonego przez miejscowych Indian. Kierowała odbudową kaplicy pod wezwaniem Matki Bożej. Z każdym dniem wzmacniało się w niej przekonanie, że służba w charakterze pielęgniarki, nauczycielki i opiekunki młodzieży jest realizacją woli Bożej. Czuła to całym swoim sercem i duszą.

W 1658 roku otworzyła pierwszą szkołę w Montrealu. Wiele czasu poświęcała także na organizację nowego zgromadzenia, którego zadaniem byłoby prowadzenie wcześniej rozpoczętych inicjatyw. 31 października 1662 Paul de Chomedey de Maisonneuve przekazał Małgorzacie Bourgeoys ziemię położoną w miejscowości Pointe-Saint-Charles, na której zbudowano farmę zaopatrującą w żywność powstałe 4 lata wcześniej w Montrealu Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Łaskawej Pomocy – Notre Dame.
Aby umożliwić uprawę roślin, głównie kukurydzy, zboża i dyni, teren wykarczowali wynajęci ochraniarze. Ci sami ochraniali także kongregację przed atakami nieprzyjaciół z różnych plemion indiańskich.

W 1668 roku Małgorzata Bourgeoys wykupiła sąsiadujący grunt, na którym stał dom i stodoła. Jego właścicielami byli Francois Le Ber i JeanneTessier. Posiadłość stała się później znana jako Maison Saint-Gabriel. Na początku administracją farmy i domu zajmowała się zakonnica, siostra Catherine Crolo, która planowała pracę robotników przy zasiewach i zbiorach oraz transport płodów rolnych z farmy do rozsianych wokoło osiedli nowych osadników. We wczesnym okresie farma służyła także jako szkoła przygotowawcza dla młodych kobiet mieszkających lub pragnących osiedlić się w Montrealu a także niektórych przywiezionych z Francji „cór królewskich”.

Dziewczęta te sprowadzano do Nowej Francji jako przyszłe żony dla tutejszych osadników, w trosce o zwiększenie liczby ludności kolonii. Akcja ta prowadzona była w latach 1663-1673.
Marguerite potrzebuje pomocy do swej pracy edukacyjnej oraz nowych rąk do pracy na rozrastającym się gospodarstwie przyklasztornym (farmie). Po raz drugi w 1672 roku wyjeżdża z misją do Francji, aby dokonać wyboru oraz znaleźć chętne dziewczęta wśród zgromadzeń świeckich oraz zakonnych. Wracając okrętem z nową grupą dziewcząt – Les Filles du Roi – nawet w czasie podróży uświadamia je i przygotowuje do nowej roli jaką mają spełnić w przyszłym życiu w Nowej Kolonii, jako mężatki i matki.
Innym znów razem, w porcie, występuje jako witająca z otwartymi rękoma nowo przybyłe dziewczęta, przyjmuje w swoim Ośrodku Wychowawczym, Szkole Gospodyń dla nowo przybyłych – Prowidence. Nie bez przesady w Quebec , Montrealu , nazywana jest przez wszystkich jako „Wielka Matka Kolonii”.
Inna siostra – Catherine Crolo, nadzorowała zakonnice w klasztorze, kiedy przełożona Marguerite Bourgeoys przebywała we Francji na przygotowywaniu nowych kandydatek do wyjazdu do Nowej Francji w Kanadzie.

Małgorzata, zorganizowała Sodalicję Mariańską, której członkinie w przyszłości zasiliły tutejsze szeregi. Kilka lat później, w 1676 r., otrzymała zgodę biskupa – powstało zgromadzenie Sióstr Naszej Pani i Matki Bożej z Notre Dame, popularnie nazywane mariankami. Już w 1680 r., za jej przyczyną założono pierwszą placówkę na terenie Stanów Zjednoczonych.

Na dwa lata przed śmiercią Małgorzata uzyskała oficjalne zatwierdzenie konstytucji nowego instytutu. Zmarła 12 stycznia 1700 roku w Montrealu. Jej duchowe córki, w liczbie około dwóch i pół tysiąca, służą ubogim dziewczętom w szkołach i na uniwersytetach, propagując wartość rodziny jako fundamentu wzrostu moralnego każdego człowieka.
Małgorzatę beatyfikował papież Pius XII w dniu 12 listopada 1950 r., kanonizował ją natomiast – Jan Paweł II – dnia 31 października 1982 roku.

Francja i Anglia, długo konkurowały ze sobą, aby poszerzyć swoje kolonie w nowym świecie.
Od czasów kolonizacji francuskiej ; czyli od 1604 w Quebecu, aż do 1663, żyło tu tylko kilka rodzin, stale mieszkających w tym regionie. Większość niewielkiej populacji składa się przeważnie z myśliwych, traperów, w większości francuskich żołnierzy, kilku było badaczami, kilku braci misjonarzy.

W 1629 roku Québec, to tylko mała osada w prowincji o tej samej nazwie. Québec liczyło tylko 21 osiadłych tutaj osób. W 1639, liczba ta wzrosła do 139 nowych osadników i kilka nowych urodzeń. Od 1662 roku liczba ludności wzrosła prawie 10 krotnie, do 1100. W tym czasie osadnictwo w nowych koloniach (na terenie Ameryki i Kanady) gwałtownie rośnie.

Zarzuty od kolonistów z tzw. Nowej Francji skierowane do władz w Paryżu, aby posłać im pomoc w walce z napastliwymi Irokezami – zostały wysłuchane. W 1665 r. pojawiają się pierwsi wysłani żołnierze regularnych wojsk francuskich. Będą stacjonowały w Kanadzie, jako jednostka Pułku Carignan-Salières. Od czerwca do września 1665 roku do Quebec przybyło około 1200 żołnierzy oraz oficerów pod dowództwem generała Alexandra de Prouville de Tracy. Po przybyciu do Nowej Francji na polecenie gubernatora nowej Kolonii, rozpoczęto rozbudowę systemu fortyfikacji, budując między innymi forty Sorel, Chambly i Sainte-Térèse.

W 1666 rozpoczęła się kampania przeciwko Irokezom. Wyruszono w kierunku ich terenów z pięciusetosobowym oddziałem. Jedynym rezultatem kampanii było zniszczenie dwóch opuszczonych irokezkich wiosek i zabicie czterech, przypadkowo schwytanych indiańskich wojowników.
Odwrót okazał się klęską oddziału. Kończące się zapasy żywności i dotkliwe zimno zdziesiątkowały ludzi. Odwetowa wyprawa Irokezów zmusiła Francuzów do podjęcia kolejnej kampanii, tym razem z potężnym odziałem składającym się z 1200 zbrojnych. Ponownie jednak nie udało się zaangażować irokeskich wojowników do walki, niemniej jednak demonstracja siły w połączeniu z dyplomatycznymi staraniami doprowadziły do podpisania pokoju z Irokezami, który trwał przez następne lata. W 1669 zorganizowano tu Kanadyjską Milicję, stałą i łatwą do mobilizacji siłę zbrojną.

Seria nowych fortów pobudowanych przez Pułk wzdłuż rzeki Richelieu, przyniosła częściowo sukces, doprowadzając do dłuższego okresu spokoju dla kolonii, co pozwoliło umocnić się i rozwijać.
Plan króla Ludwika XIV, zabiegał o pozostawienie na stałe w Kanadzie kilkuset żołnierzy i oficerów. Ponad 450 z nowoprzybyłych żołnierzy zdecydowało się pozostać w kolonii, wielu z nich poślubiło potem nowo przybyłe dziewczęta – Filles du roi. Większość osób francusko-kanadyjskiego pochodzenia mogą więc śmiało twierdzić że są potomkami pionierów – dzielnych żołnierzy przodków.
Jednakże oprócz listy żołnierzy i oficerów na oficjalnej "roll" pułku, było wiele innych osób, które brały udział w udanej kampanii przeciwko Irokezom, w tym wielu milicjantów, którzy mieszkali w osadzie, ale których nazwiska nie zostały zarejestrowane dla potomności.

Głównym intendentem od 1665 r., wyznaczonym przez samego ministra królewskiego Jean Baptiste Colberta, był Jean Talon – francuski administrator i zdolny zarządca. Wielki, albo główny, intendent miał reprezentować interesy korony. Kolonia w czasach urzędowania Talona wchodziła w okres długiej prosperity. Sam Talon wybitnie ku temu się przyczynił. Jako szef administracji dbał o harmonijny rozwój kolonii. Wprowadzał zachęty dla emigrantów, wspierał rozwój nowych gałęzi rzemiosła i przemysłu, nie zapominając jednocześnie o rolnictwie. Sprowadzał bydło hodowlane. Obok wybitnych talentów administracyjnych i organizacyjnych charakteryzował się umiejętnością nawiązywania kontaktów z podległą mu ludnością i prawdziwą dbałością o jej dobrobyt. W czasie spisów powszechnych osobiście odwiedzał setki rodzin omawiając z nimi ich troski i nadzieje.
Aby wesprzeć pomysły gubernatora oraz głównego intendenta, Jean Talona w Nowej Francji-Quebec, francuski hierarcha postanowił ogłosić nowy plan i pomóc pozostałym tam na stałe w ich przetrwaniu. Zabiegał o rozszerzenie terytorium do trzech głównych na ówczas miast nad St. Lawrence River: Quebec, Trois Rivières i Montreal (znany wtedy jako Ville Marie). Plan królewski polegał na tym, żeby zachęcić młode dziewczęta albo owdowiałe młode kobiety do osiedlenia się w Nowej Francji (Québec) i poślubienia kawalerów lub owdowiałych Francuzów chcących tam założyć rodzinę i zamierzających osiedlić się jako stali koloniści.

W pierwszych latach istnienia Nowej Francji problemem był brak kobiet. Większość tych, które tam przybywały, były zakonnicami. Przykładowo w Montrealu, około 1665 r., proporcja niezamężnych kobiet do nieżonatych mężczyzn wynosiła jeden do sześciu. Problem ten miało rozwiązać sprowadzenie większej ilości kobiet z samej Francji. Akcję taką zorganizował sam król Ludwik XIV, stąd kobiety te zwano potocznie „filles du roi” - córami królewskimi.

W porównaniu do samej Francji, tzw. „Nowy Świat” był uznawany za bardzo surowe miejsce z brakiem wygód oraz stale istniejącym zagrożeniem ze strony zbuntowanych Indian. Tutejsze ostre zimy, oraz izolacja od reszty cywilizowanego świata miały duży wpływ na wszystkich nowo przybyłych, szczególnie mężczyzn.

Wczuwając się w zaistniałą w Koloni sytuację, na polecenie króla, zaczęto głosić taki pomysł wszędzie, gdzie się tylko dało, począwszy od kościołów, a skończywszy na knajpach. Zajęło to znaczną ilość czasu, aby przekonać młode kobiety do wzięcia udziału w tym nowym i bardzo ryzykownym przedsięwzięciu.
Program taki już w (1661) został zainicjowany w domach dziecka. W większych miastach, gdzie istniały domy dziecka, które były idealnym źródłem potencjalnych kandydatek. Paryż i inne miasta miały po kilka takich domów, gdzie warunki dziewcząt były opłakane.
Zachętą do pozyskania „narybku”... była obietnica posagu – dziewczętom miały być przyznawane dary – prezenty ... ze skarbca królewskiego oraz (posag) zapomogi na tzw. start – (po 50 liwrów francuskich). Całość akcji była w pełni sponsorowana oraz wspierana przez samego króla Francji.
Tak więc osób chętnych z pomiędzy różnych środowisk przybywało; zaczęto używać nazwy „les Filles du Roi”.
Obietnica 50 liwrów – to była znaczna suma pieniędzy w tamtych czasach. Dla przykładu, zwykły robotnik musiałby pracować prawie rok, aby taką sumę zarobić. Medyk albo chirurg zarabiał 100 do 150 liwrów rocznie. Tak więc wiele osieroconych dziewcząt, albo z ubogich rodzin, widziało w tym wielką szansę; oprócz przygody i wyjazdu w nieznane, kusiły również pieniądze, małżeństwo, oraz liczne obietnice. W czasie jedenastu lat trwania tego programu zgłosiło się 852 osób. Osieroconych dziewczyn było 414. Praktycznie od 1663 do 1672 roku tylko 774 „Filles du Roi” zdecydowało się na podróż do Nowej Francji. Najlepszy był rok 1669 kiedy to aż 135 „Filles du Roi” udało się zwerbować. W 1670 roku 134 dziewczęta z powodzeniem dotarły do Quebec. Łącznie: 238 były z Paryża, 46 z Bourgs, z Rouen 35, z La Rochelle 33, a reszta pochodziła z innych miast i miasteczek. Trzy dziewczyny pochodziły z innych krajów – Anglii, Niemiec i Portugalii. Niektóre z dziewcząt, które były rekrutowane do wyjazdu, kiedy to znalazły się w pobliżu okrętu stojącego w porcie, patrząc na inne wsiadające dziewczęta oraz na załadunek ich bagaży ... na płacz przy pożegnaniach z rodzinami – zmiękły im kolana, kilka dziewczyn nie odważyło się wsiąść – wycofało się z „przygody”.

Pierwszym przystankiem w la Nouvelle-France był Québec (miasto), gdzie większość z nich wysiadła i pozostała. Wkrótce po przyjeździe dziewczyny zostały eskortowane do miejsca, gdzie miały spotkać się z rzeszą oczekujących kawalerów. A co potem??? Reszta jest znamienitą, zapisaną historią.
Wcześniej ilość dziewcząt dostępnych dla francuskich mężczyzn żyjących w Quebecu była znikoma. Niektóre tutejsze związki zawarte zostały niekiedy z lokalnymi, indiańskimi kobietami, albo z córkami pierwszych pionierów, z rodzin już osiadłych.
Po przyjeździe do Quebec, córy królewskie wychodziły dość szybko za mąż, zwykle po kilku tygodniach. Nieraz zdarzało się, że to kobieta wybierała męża, a nie na odwrót. Córy królewskie, wychowane były w wierze katolickiej, lepiej wykształcone od przeciętnych Francuzek. Wywarły silny wpływ na tworzenie się quebeckiej wspólnoty. Wskazując na to, że córy królewskie były bardzo wyselekcjonowaną grupą kobiet, nad ich moralnością, w pierwszych miesiącach pobytu w Nowej Francji, czuwały zakonnice, a te, które prowadziły się niestosownie, mogły być odsyłane z powrotem.

Kościół, widząc wielkie zapotrzebowanie na kobiety i żony dla stale rosnącej liczby kawalerów w Quebec, pomimo początkowej niechęci – również popierał ten program. W ciągu roku od ich przybycia większość dziewczyn wyszła za mąż, ale czy dostały obiecany im posag od Skarbu Królewskiego?
Niektóre „córki królewskie” przeżyły – aż czterech mężów! Kilka rodzin powróciło z powrotem do Francji wspólnie z mężami. Były to rodziny biznesmenów lub zawodowych rodzin oficerskich. Jednak znaczna większość rodzin pozostaje w Nowej Francji przez resztę swojego życia.

Bardzo niewiele z tych 774 dziewczyn miało jakiś problem społeczny. Tylko pięć z nich popadło w kłopoty z prawem sądowym z powodu cudzołóstwa, prostytucji lub rozpusty. Tylko jeden większy zarzut był postawiony – Marie Quequejeu, wdowie po Pierre Rivaut. Wyrok został wykonany w 1684 przez władze, które potraktowały jej wybryk jako bardzo „poważną przestępczość”.
Prawa cywilne oraz kościelne były bardzo surowe w tym czasie. Patrząc na to wszystko – jako całość to wszystkie pionierskie kobiety prowadziły się wyjątkowo dobrze, biorąc pod uwagę nowe i unikalne warunki oraz trudności wśród nowego środowiska, z którym musiały sie zmierzyć i dopasować. Wszystkie musiały być bardzo zaradne, odważne i przedsiębiorcze. Dzisiaj niemal każdy z francusko-amerykańskimi korzeniami w Quebecu, nosi geny swoich dzielnych rodziców – bezpośrednich przodków.

Patrząc jednak na całość męskim okiem, to i tu zaistniało pewne niedopatrzenie. Oto w Québec – wszystkie pozostawione dziewczyny, uważane były za ładniejsze niż te z Trois Rivières, albo dalszych obszarów poza Montreal. Niekiedy było to powodem sprzeczek, że dla statków, którymi przybywały dziewczęta, pierwszym przystankiem po docelowej podróży był właśnie port w Quebecu. W związku z tym wszyscy chłopcy, którzy tam stacjonowali –mieli do wyboru „najlepszą opcję”! Wszystko co w Quebec zostało przebrane – zostawało wysłane dalej w górę rzeki, do dwóch odleglejszych osiedli. Fakt taki do dzisiaj jest częstym żartem wśród ludzi zamieszkałych w Quebec.


PS. Dla tych, którzy chcą dowiedzieć się więcej na ten temat, jeden z najlepszych tomów to historia – 380 stronicowa biografia zatytułowana „Les Filles du Roi pl Nouvelle-France”, Silvio Dumas, opublikowana w 1972 roku przez Société Historique de Québec. Jest napisana w języku francuskim, ale na pewno powinno być dostępne angielskie tłumaczenie. Książka podaje historię całego przedsięwzięcia, znane są szczegóły na temat każdej z tych dziewcząt, skąd pochodzą, ich wieku, ich posagu, nazwiska rodziców, za kogo, kiedy i gdzie się pobrali, i wiele innych ciekawych aspektów .
Tu znajdziemy Informacje spisane z oryginalnych zapisków dokonanych w Quebec, które polecam!


„Tu – istnieje konieczność posłania kilkadziesiąt dziewcząt wiejskich, aby były zdolne do pracy na roli, tak jak mężczyźni. Doświadczenie tutejsze pokazuje nam, że niemal wszystkie miastowe, posłane tutaj – nie są w stanie podołać warunkom jakie same napotykają, są to dziewczyny miastowe, niewiele lub w ogóle nie przygotowane do pracy na roli – donosi (...). Marie Mazoué w 1668 r.
W grupie 78 dziewcząt przybyłych do Quebec w roku 1668, w roli „Filles du roi”, które to w zdecydowanej większości są pochodzenia francuskiego, wszystkie są w przedziale wiekowym od 16 do 35 lat, ale wśród nich są także obecne trzy dziewczyny  innej narodowości: portugalka, niemka i holenderka ... w tamtych latach ... jedna kobieta przypadała na sześciu mężczyzn!

Od 1668 roku, podejmowane są działania mające na celu zmniejszenie ryzyka przy wyborze dziewczyn. Dlatego to Anne Gasnier, kobieta z Quebecu, o paroletnim tutejszym stażu i pobycie zostaje wybrana, aby udać się do Francji, tam brać osobisty udział w selekcji dziewcząt, które mają być wysłane do Nowej Kolonii. Będzie koncentrować się na instytucjach charytatywnych, gdzie przebywają najczęściej sieroty i biedne dziewczyny, które są najczęściej agitowane, ale absolutnie nie posiadają żadnego przygotowania do pełnienia poważnej roli małżonki albo gospodyni domowej pracującej na roli w tutejszych bardzo prymitywnych warunkach.
Faktem jest, że prawie połowa „les Filles du Roi” była urodzona albo mieszkała w wielkim Paryżu. Badania prowadzone przez historyków, pozwalają stwierdzić, że większość prowincji francuskich oddelegowało jedną lub więcej z młodych dziewcząt na wyjazd do Kanady.

Po l'Ile de France, stąd pochodziła większość wybranek - ok.250, prowincjami, które najbardziej są zaangażowane w akcji to: Normandia, dała 120 dziewcząt, Aunis, le Poitou, Szampania, Pikardia, Orléans i Beauce ... po kilkadziesiąt. Wszystko to były młode i ładne kobiety, wszystkie zostały wybrane przez proboszczów, albo królewskich agentów za obietnice finansowe od „samego króla” godząc się na wyjazd do nowej francuskiej kolonii, jako potencjalne narzeczone, a potem matki. Obiecywano im pokaźny posag – 50 liwrów za poślubienie żołnierza albo rolnika (w porównaniu – 100 liwrów za poślubienie oficera), za dostawę potrzebnych artykułów gospodarstwa domowego oraz bezpłatny przejazd na pokładzie oceanicznego statku do Kanady. Wszystkie wydatki podróżne będą pokrywane z francuskiego skarbu królewskiego.
Każda dziewczyna była zobowiązana do zawarcia małżeństwa, poślubienia żołnierza albo innego osadnika i przyczyniać się do jak największego powiększania kolonialnej rodziny. Wszystkie młode kobiety miały jakiś tam określony czas do poszukania partnera, po czym te, które pozostaną wolne albo nie uzyskają zainteresowania swoją osobą, będą musiały powrócić do Francji.

Wielka Brytania i Francja w tym okresie czasu były dość mocno zaangażowane w spór na tle roszczeń własnościowych na tutejszym terenie, więc i taki aspekt polityczny leżał w interesie Ludwika XIV, jako króla Francji, aby jak najszybciej skolonizować i zaludnić nowe tereny ... tak szybko jak to było możliwe.

Pierwsi francuscy osadnicy musieli przyjąć sobie do serca zalecenia króla, aby jak najszybciej i jak najliczniej pomnażać swoje rodziny. Rodzina z dziesięciu lub więcej dzieci było powszechnie zalecana w tym okresie historii Kanady. Osadnicy, żołnierze czy rolnicy, praktyczni, jak zawsze, prosili o przesłanie ładnych dobrze urośniętych, zdrowych dziewczyn, aby były „silne, urodne i inteligentne”! Na takie dziewczyny krzepkiego zdrowia, przyzwyczajone do ciężkiej pracy, było największe zapotrzebowanie, szczególnie w gospodarstwie rolnym.

W tamtych wczesnych latach osiedlania się za granicą, zanim zwierzęta pociągowe w Kanadzie stały się powszechnie dostępne, nie było niczym niezwykłym, kiedy mąż, albo żona ciągnęli pług. Życie kobiet nie było łatwe. Wiele dziewczyn umierało młodo w czasie porodów, ponieważ rodziły w spartańskich – niemal pierwotnych – warunkach, bez żadnej pomocy medycznej!
Surowa, wśród lasów, kamienista okolica o zimnym klimacie, szerzących się chorobach, braku dostatecznej ilości żywności i dość częstych atakach Indian, stała się „golgotą” ... znienawidzonym przez niektóre rodziny miejscem, ze względu na utratę dziecka, plonów oraz dużej liczby zabitych mężów. Wiele kobiet, albo mężczyzn z różnego szczebla osadników, przez los zmuszonych było zawrzeć drugie albo trzecie małżeństwo, ze względu na wczesną utratę swoich poprzednich współmałżonków.

 (...) Przełożona zakonna opisana wcześniej jako – M. Bourgeoys, która również została wysłana do Francji w podobnym celu – jako osoba odpowiedzialna, wysegregowała i zwerbowała w Normandii około sto pięćdziesiąt upatrzonych dziewcząt, przy zaangażowaniu i współpracy urzędników króla. Na samym wstępie przeprowadziła z nimi mnóstwo rozmów i praktycznych zajęć, powtarzanych wciąż podczas dosyć długiej podróży statkiem do Montrealu. Ponieważ wszystkie one były wychowywane tutaj w innych realiach, od tych ... jakie zastaną po przybyciu do Kanady.

Większość „les Filles du Roi” pochodziło z biednych i skromnych rodzin. Spora ich liczba pochodziła z wielodzietnych rodzin rolniczych, kilka z nich było zupełnymi sierotami umieszczonymi w domach opieki. Kilka było także matkami albo młodymi wdowami, które posiadały dziecko, albo dzieci pozostawione w wielkiej tajemnicy pod opieką dziadków jako zastępczych rodziców.
To było normalne w tamtych czasach, że spora liczba nowych osadników zarówno mężczyzn jak i kobiet nie posiadało prawie żadnego wykształcenia. Większość z nich nie umiała czytać ani pisać. ....Nieco bardziej inteligentne, posiadające umiejętność czytania oraz pisania „panienki” przeznaczone będą dla oficerów z pułku Carignan, albo kawalerów – burżuazyjnego względnie szlacheckiego pochodzenia. Ich liczba jest jednak niewielka, ponieważ, najbardziej potrzebne są kobiet zdolne do poświęceń i ciężkiej pracy. W sumie mniej niż pięćdziesiąt „Filles du roi ” będzie przynależeć do tej elity...

W dniu 27 października 1667 roku w liście do Colbert, oficer Jean Talon, potwierdza niedawne przybycie do Kanady pierwszych «młodych kobiet», których liczba nie zgadzała się z obiecaną:
 (...) Zamiast 50, które przybyły, depeszuję, że obiecane było z nadzieją, 84 młode dziewczyny miały być wysyłane z Dieppe i 25 z La Rochelle. Są wśród nich, piętnaście czy dwadzieścia, z bardzo dobrych rodzin; kilka jest prawdziwie młodych panienek – dość dobrze wychowanych (...)
W dniu 2 listopada 1671 roku znów wyraża swoje rozczarowanie w depeszy do ministra Colberta, że miał obiecane – 15 panienek, a przybyły tylko cztery panienki o wymaganym standardzie, o poziomie, którym prosił, dla «wyższych rangą oficerów lub zarządzających mieszkańców tego miejsca".
    (...) Jeżeli możemy wierzyć oświadczeniom gubernatora Frontenac, że niby kolonia ma do czynienia z nadwyżką «młodych dam", to trudno w to uwierzyć do chwili obecnej, gdy pisze on w dniu –13 listopada 1672: ... < byłoby najlepiej dla każdego chętnego znaleźć odpowiednią dla niego partię >.

Możliwe, że rząd francuskiej koloni podczas takiej inwazji dziewczyn mocno zubożał, przecież każdej z nowoprzybyłych musiał dać zapomogę na start aby mogły rozpocząć życie w nowym świecie. Wydaje się w rzeczywistości, że nie wszystkie otrzymały, co było im obiecane i czego się spodziewały. Typowy „posag” jaki otrzymywała każda w tym czasie dziewczyna (1673) od – Hôpital de la Salpêtrière, składał się: «1 buteleczka nalewki piersiowej, 1 tafta, 1 wstążka i chustka na głowę, 100 igieł, 1 grzebień, 1 białe nici, 1 para pończoch i majtki  1 para rękawiczek, 1 nożyczki, 2 noże, szpilki – około 1000, 4 maski, 1 albo 2 małe srebrne pieniążki – chyba liwrów?
Dziewczęta, które przybywały na początku w latach 1663, zostały obdarzone hojniejszą nagrodą 50 liwrów każda. W latach 1664-65 otrzymały tylko równowartość 50 liwrów.
Zwyczaj jaki został ustanowiony i potwierdzony osobistym podpisem samego króla, powinien był obowiązywać do samego końca akcji, ale są chwile, kiedy nie jest on rzeczywistym faktem. Ponieważ władze kolonialne nie zawsze miały na stanie wymagane pieniądze, posag często przybiera formę przydatnych artykułów użytku domowego, lub po prostu nie jest wypłacany w ogóle. To, podobno, stało się po przyjeździe ostatniego kontyngentu Filles du Roi, w 1673 roku.