Tu ... szukając Ojczyzny...
Jakub (Kuba) Pitoń, uczestnik tej bitwy, podczas oblężenia brzegu rzeki Bormidy, podczas kontaktowej walki, został dotkliwie ranny w lewe udo od pchnięcia bagnetem ... spadł z konia i omal nie został stratowany. Nie mogąc go dogonić i z powrotem osiodłać, został pojmany razem z większością austriackich żołnierzy, którzy byli w podobnej jak on sytuacji. Dostał się do niewoli francuskiej, wraz z innymi. Około 8000 austriackich jeńców zostało skoszarowany niedaleko od Castel–Ceriolo.
Ponad 200 bardziej rannych jeńców zostało po prostu rozstrzelanych. Pozostali jeńcy wzięci do niewoli; po uciążliwym marszu skierowani zostali do Loeben, gdzie w bardzo ciężkich warunkach przebywali prawie dziewięć miesięcy. Od tego momentu nie jest nam znany los Jakuba (Kuby) Pitonia.
Rekrutację do tworzących się polskich legionów przeprowadzano również w obozach jenieckich. „Wszędzie znajduję Polaków miłujących Ojczyznę i gotowych potwierdzić to własną krwią” – pisał kierujący akcją werbunkową wśród tutejszych jeńców – Eliasz Tremo.
Wszystkich chętnych kierowano do Mediolanu, gdzie swoją kwaterę założył generał Dąbrowski.
Donosił on, że ma już „przeszło 1000 zdrowych i ochoczych legionistów” skoszarowanych w zaadaptowanych na te cele klasztorach St. Eustoragio i St. Marco.
Możliwe, że stąd Jakub po miesiącu kuracji i podleczeniu rany na nodze, został zwerbowany i zarekrutowany do polskiego legionu Henryka Dąbrowskiego, utworzonego kilka lat wstecz w Lombardii.
Austriackim jeńcom stacjonującym w pobliżu Mediolanu, wśród których gremium stanowili żołnierze o polskich korzeniach, marzyło się przyłączyć do legionów, ale musieli być baczni, bo po drodze wciąż czyhali „łapacze” którzy mocno pilnowali, wręcz polowali na dezerterów z mocarstw zaborczych. Złapanym, którym udowodniono przekradanie się do Legionów, groziła zsyłka, albo ciężkie więzienie.
Pomimo tego liczebność Legionów szybko rosła, zaś na mundur polski dla legionistów zgodzili się chętnie Francuzi i Włosi, uważając, że przyczyni się to do dezorganizacji w armii austriackiej, zachęcając wcielonych tam Polaków do zbiegostwa.
Mimo ogromnych strat poniesionych w wcześniejszych walkach z II koalicją gen. Dąbrowski był przeświadczony, że napływ ochotników, wywodzących się spośród jeńców austriackich i rosyjskich umożliwi odbudowę podupadłego Korpusu Polskiego.
Podstawowym warunkiem było utworzenie z dala od frontu – tzw. polskiego zakładu legionowego.
Niebawem do wcześniej utworzonego w Villefranche koło Nicei, kierowanego przez Karola Pflugbeila zakładu – zaczęli ukradkiem przybywać rekonwalescenci Polacy, prawie ze wszystkich obozów jenieckich. Budziło to niekłamany podziw Francuzów, gdyż w legionowym zakładzie wciąż panowała trudna do zniesienia nędza. Wprawdzie udało się umieścić rannych oficerów po okolicznych domach, ale w barakach żołnierze nie posiadali nawet słomy do spania i spali na gołej ziemi, nie mając nic poza bluzami, nawet koców do nakrycia ciała. Brakowało drewna na opał, oliwy do oświetlenia, racje żywnościowe ograniczały się do jednej trzeciej należnych człowiekowi porcji.
Mimo tak niesprzyjających warunków w momencie trudnej decyzji francuskich władz o skoncentrowaniu rozproszonych Polaków, w Villafranche znalazło się 21 oficerów i 618 rekonwalescentów – żołnierzy. Podobne warunki panowały też w forcie Barreau, gdzie przebywali ocalali z pogromu w Mantui żołnierze i oficerowie 2. Legii i artylerii Legionów. Komendę sprawował tam początkowo szef batalionu artylerii Wincenty Aksamitowski, a po jego wyjeździe do Paryża, major 2. Legii Leon Mościcki.
W czasie, gdy niedobitki i nowi ochotnicy przybywali do Marsylii, gen. Dąbrowski przebywał w Paryżu, starając się zdobyć środki na odbudowę Legionów. W poczynaniach swoich uzyskał poparcie ministra wojny gen. Berthiera, który ze swej strony apelował do Pierwszego Konsula o przychylenie się do wniosku Dąbrowskiego. Skutkiem tych działań, 13 marca konsulowie podjęli uchwałę zatwierdzającą oparty na propozycjach polskiego generała wniosek do ministra wojny.
Sukcesy militarne odniesione na froncie włoskim (m.in. zwycięstwo armii dowodzonej przez gen. Bonaparte pod Marengo – 14.VI.1800. (w której to nasz Kuba Pitoń brał czynny udział i stamtąd został wzięty do niewoli) przyniosły korzystne dla Francji zawieszenie broni oraz przywrócenie Republiki Cisalpińskiej. Pierwszy Konsul – Napoleon, postanowił zatem przenieść znajdujące się na żołdzie francuskim formacje cudzoziemskie na utrzymanie dla sprzymierzeńców.
Po początkowych trudnościach w realizacji tej decyzji, wynikających głównie z ograniczonych możliwości finansowych francuskich sprzymierzeńców (Republiki Cisalpińska i Batawska), gen. Dąbrowski otrzymał oficjalne zawiadomienie, że z dniem 23.X. Legia Włoska przechodzi na utrzymanie Republiki Cisalpińskiej.
Legia Włoska, utworzona z Polaków osiągnęła stan ponad 5.000 żołnierzy. Warunki, w których żyli, były wciąż mizerne. Legioniści dalej sypiali na gołej ziemi przykryci płaszczami i dopiero starania A. Kosińskiego, mianowanego przez Dąbrowskiego tymczasowym szefem sztabu, trochę poprawiły sytuację. Chociaż dalej na około 5.000 legionistów przypadało jedynie 800 sienników, dzięki zadawalającemu zaopatrzeniu w żywność sytuacja żołnierzy była o wiele lepsza niż przed kilkoma miesiącami, w czasie wcześniej opisywanego pobytu w Marsylii.
6.XII.1800 r. gen. Dąbrowski wykazał, że Legia liczy 5132 osoby, w tym 299 oficerów.
Z liczby tej 117 oficerów i 2976 żołnierzy przebywało wówczas w Brescii. W następnych dniach Legia skierowana została w okolice osadzonej przez garnizon austriacki twierdzy Peschiera. Ponownie wyróżnił się tutaj szef batalionu Chłopicki, który zastępując rannego szefa brygady J. Grabińskiego, na czele II. i VII. batalionu zdobył należący do twierdzy bastion „Trzy Domy”: Casa Campustri, Casa Monteferro i Casa Corona.
Oblężenie tej twierdzy, w której obok legionistów udział wzięły formacje francuskie ograniczające się jedynie do ostrzału artyleryjskiego i nielicznych potyczek pod murami twierdzy, trwało do 16.I.1801 roku, kiedy to w Treviso podpisane zostało zawieszenie broni. Legia Włoska brała również udział w oblężeniu Ferrary (500 legionistów z IV. i VI, batalionu pod dowództwem szefa brygady Karwowskiego – styczeń 1801) oraz w blokadzie Mantui, gdzie korpusem oblężniczym dowodził gen. Dąbrowski.
Zawarcie pokoju w Luneville (9.II.1801) zakończyło działania wojenne. Zgodnie z postanowieniami traktatu pokojowego twierdza Mantua miała zostać przekazana Francji, na co gen. Dąbrowski, mający w pamięci niegodziwe obejście się z Polakami przez Austriaków w czasie kapitulacji w roku 1799, należycie wykorzystał. Opuszczający twierdzę żołnierze austriaccy zmuszeni zostali do przedefilowania przed frontem Legionów oraz oddania należytych honorów wojskowych.
Zawarty pokój w Luneville odsuwał wymarzony powrót do ojczyzny w nieokreśloną przyszłość.
W maju 1801 roku doszło do buntu grenadierów Legii, którzy oświadczyli oficerom, że nie podejmą służby, póki nie ulegnie poprawie ich położenie, oraz wypłacony zostanie zaległy żołd.
Próbującemu interweniować gen. Dąbrowskiemu odpowiedzieli, że są wprawdzie przeciwnikiem nieporządku, ale skoro upadły nadzieje na rychły powrót do ojczyzny, dla której cierpliwie znosili biedę, chcą tego, co im się słusznie należy. Dopiero spotkanie z głównodowodzącym Armii Włoch gen. Moncey (objął dowództwo 8.III.) i jego „ojcowska” przemowa ułagodziła zbuntowanych grenadierów.
Epilog buntu był, w porównaniu z podobnymi tego typu wydarzeniami, bardzo łagodny, chociaż przywódcy ukarani zostali zwolnieniem lub degradacją, ale dzięki interwencji gen. Moncey w koszarach znalazły się sienniki i kołdry, poprawie uległo także jedzenie. Gen. Dąbrowski miał jednak żal do grenadierów, że zepsuli Polakom opinię, na którą przez 5 lat wspólnie pracowali.
Zmęczona wojną Francja pragnęła wytchnienia, porozumienia zawartego z Austrią i Rosją. Dla tego celu poświęcono sprawę polską i legionową, które były solą w oku obu mocarstw.
Pierwszy Konsul, nie wierzący w długotrwały pokój, nie chciał likwidacji Legionów ani rozwiązania, lecz jedynie do przerzucenia ich z wiktu armii francuskiej do sprzymierzonej armii włoskiej. Równocześnie, wykorzystując trudne położenie Polaków, postanowiono ich formacjom (Legia Włoska i Legia Naddunajska) odebrać akcent odrębności narodowej, przeobrażając je na modłę francuską.
Polacy wciąż nie wyczuwali powagi sytuacji, wciąż wierzyli w lojalność Francji, uznanie Bonapartego dla swoich zasług, prawa do okupionego krwią trwania w armii francuskiej. Tylko Francja dawała oparcie niepodległościowym planom, a poziom bojowy reprezentowany przez Legiony...równał ich z weteranami bojów rewolucyjnych we Francji.
Plan przedłożony rządowi francuskiemu przez gen. Dąbrowskiego nie zyskał akceptacji ze względu na trudności finansowania tego przedsięwzięcia. Decyzja ta opierała się głównie na opinii gen. Vignolle, któremu powierzono zadanie reorganizacji wojsk w Republice Cisalpińskiej.
Uważał on, że plan Dąbrowskiego jest nierealny, a nawet szkodliwy dla interesów francuskich.
Ze swojej strony – Vignolle przedstawił swój plan reorganizacji legii polskich, w którym proponował zniesienie określenia „Legia” zastępując go nazwą: „Corps de Troupes Polonaises a la solde de la Republique Francaise”. Przyjmując, że w obu legiach znajdowało się około 11 tysięcy żołnierzy, Vignolle proponował utworzenie 3 trzybatalionowych półbrygad z dodaniem do każdej kompanii artylerii pieszej.
Regiment ułanów proponował upodobnić do francuskich huzarów, dodając mu kompanię artylerii konnej. Opowiadał się dalej za pozostawieniem narodowego munduru z nazwami i numerami na chorągwiach, ale był stanowczo za wprowadzeniem stopni, dystynkcji i francuskich regulaminów.
Nie był to jedyny projekt reorganizacji legionów, swoje koncepcje przedstawili również szef Biura Inspekcji ministerstwa wojny – Barnin oraz minister wojny, gen. Louis Alexandre Berthier.
Ostatecznie, na podstawie decyzji Pierwszego Konsula, w połowie listopada 1801 roku postanowiono z legionistów utworzyć 3 półbrygady liniowe. Zadanie to powierzono gen. Vignolle. 22 listopada, konferencją Dąbrowskiego z gen. Vignolle, rozpoczęła się reorganizacja, kończąca historię Legionów Polskich we Włoszech.