Bajdajewka, sowiecki łagier na Syberii
„Bardzo tęskniłam za mężem, a rodzina męża za dwoma braćmi. Mieliśmy ciągle nadzieję, że wrócą. Codziennie wieczorem klękaliśmy wszyscy przed obrazem Matki Boskiej Nieustającej Pomocy i modliliśmy się o ich powrót”.
Po 4 tygodniach bez wyroku, bez wskazania miejsca zesłania – nastąpiła – „Wywózka na Syberię ”. Wagonami towarowymi przez Lwów, Woroneż aż do Czelabińska, a stąd do Bajdajewki w Timorowskim obwodzie.
Oni – Stanisław Pitoń-Kubów, Władysław Pitoń-Kubów, Józef Krzeptowski-Ujek, Jan Gąsienica-Bukowy, Wojciech Bobak z Zębu. Tym samym taborem jechali jeszcze: Józef Szczepaniak-Sywarny, Jan Palider oraz Andrzej Karpiel z Kir, ale ci, po trasie, zostali przeładowani i przewiezieni do innego obozu pracy znajdującego się na terenie Kazachstanu. Dziesięciu ludzi z okolic Zakopanego i Nowego Targu – ci znaleźli się w tym samym obozie, gdzie w prowizorycznych barakach gnieździło się ponad 300 zesłanych.
Wysoki, drewniany płot ograniczał ich wolność, a poza nim były już tylko miejsca przymusowej niewolniczej pracy: las, cegielnia, stacja kolejowa, tartak, kopalnia węgla. Regulamin obozowy nakazywał wydajną pracę przez 10 dni, aby tegoż dziesiątego dnia, odbyć kąpiel w tzw. „bani” (łaźni), po wyjściu z której ... jeszcze trudniej było znieść podrażnione ciepłem, dokuczliwie kąsające wszy i wszędobylskie pluskwy. Prymitywne prycze z gołych, sękatych desek, pełne były ukrytych w szparach insektów. Robocze ubrania, z gorliwością reperowane, łatane albo zszywane niemal codziennie, które z braku wody nie były prane ani razu od dnia przyjazdu do obozu. Całe szczęście, że wśród aresztowanych znaleźli się krawcy i szewcy, więc to oni ratowali nasze obuwie i resztki łagiernego odzienia.
W razie jakiejkolwiek dolegliwości, albo zaawansowanej choroby, obozowy lekarz najczęściej stosował lewatywę. Więźniowie słyszeli od niego dobrą radę: jak nie skapniesz z głodu, to wrócisz do swoich do Polski. Dzięki Opatrzności Boskiej ... Wrócili!
Przeczytaj i poznaj ich losy.
Deportacje kościeliszczan do ZSRR w 1945 roku to jeden z najboleśniejszych i publicznie najdłużej przemilczanych rozdziałów historii Kościelisk. Żywotnie jednak był on obecny w dziejach wielu tutejszych rodzin.
(…) Wywózki do ZSRR stanowią ogniwo w łańcuchu brzemiennych w skutki zdarzeń nowej rzeczywistości po 1945 roku: przejścia frontu, wprowadzenia nowej władzy, procesu rozliczeń i weryfikacji narodowościowej, obozów pracy czy wysiedleń.
Deportacje te wpisują się w falę wywózek polskich obywateli do ZSRR, jaka rozpoczęła się wraz z wkroczeniem Armii Czerwonej na tereny Polski.
Związana ona była z likwidacją podziemia niepodległościowego oraz przedstawicieli tej części społeczeństwa, którzy zdaniem „wyzwolicieli” mogli stanowić potencjalne zagrożenie dla wprowadzenia nowego ustroju. W przypadku Górnego Śląska i Pomorza oraz Podhala, traktowanych jako integralna część nazistowskich Niemiec, znaczącą rolę odegrały również rozrachunki narodowościowe.