Andrzej Pitoń-Kubów
wiersze, teksty z archiwum
SNUTE ZA NICIĄ DNA ... · Żale Hetairy

żale hetairy ... (płatnerki) mężczyźni szukali w nich partnerek do pijatyk i orgii.

 

„cóż się z tym czółkiem stało, perłami lśniącym

spiralą pukli i brwią wygiętą w górę

spojrzeniem lubieżnym w uwodzeniu palącym

co lazło mężczyznom ... za skórę„

 

Zapraszając na ucztę, ognista [hetera] poluźniła kosiołki

Niczym w grze miłosnej, wzdychając, przechyliła głowę

Na prześwit, nastrojowa bielizna, lśniąca krągłymi biodrami

Bajecznym grymasem chitonik, zrzucony kusząco pod stopy

Poprawiając ramiączko u [peplos] znów odsłoniła ramię.

 

Wieczór ateńskim zwyczajem przy gierkach ponętnych flecistek

Możesz wybierać z obfitości [katakleistos]* Każdą z nich

Możesz posiąść za „obola” ... (tak w dzień jak i w nocy).

Możesz wszędzie, na każdym kroku, wybierać jaką chcesz ...

Pulchną, wiotką, sterczącą piersiami, dojrzałą albo staruchę.

 

Za ścianą [gynaeceum] niewolnice patrzą na tego - co je najął

Branki. Dorodne dziewczęta, odziane w przeźroczyste tkaniny

Migotają odsłonięte piersi, biodrami falują kuszące [demi]

Za pięć śledzi, figi lub ser, można pogłaskać [gephyris]* 

Zawsze tania i łatwo dostępna, bez wyszukanych fryzur i makijażu.

 

Trzeba wiedzieć jak się zachować z /koszmarnym/ pić i spać

Idąc nocą na bezsenne spotkania, na niemą spojrzeń wymianę

W ciemnościach, wzrok wryty w świetliki lampek oliwnych

Oczy pełne rozkoszy i ręce spętane w szale miłosnym głaskają

Śnieżnobiałe masz loki pomiędzy biodrami, kochanico [rzeźbiarza]

 

„Co zburzył Aleksander, to odbudowała hetera Fryne”.

 

PS.

kobieta w owym czasie w Grecji, mogła być albo żoną, albo dziwką. Usługi heter uważano za rzecz nie przynoszącą żadnej ujmy i stanowiącą ważny element życia obywateli.

 gephyris była prostytutką szukającą klientów na moście,

katakleistos pracowała w zamkniętym domu publicznym.

Za pięć śledzi, figi i ser ... marynarz wylicza wszystkie prezenty ofiarowane kochance: sykiońskie buty za 2 drachmy, flakon perfum z Syrii po tej samej cenie, cypryjskie cebule, 5 śledzi, figi i ser.

 

Fryne ... chciała o tym zapomnieć ...

 

a kiedy zły duch ją w złości [ dwa albo trzy razy] nawiedzał

brała cytrę i snuła pieśni o dzikości, grzechów i zła

w jej mowie słychać ... jak kroczy wzrokiem po niebie ...

kiedy duch słowa posłyszał, przerąbany miał cały dzień

 

czy byłam szczęśliwa ... gdy żyłam na wskroś inaczej ?

w ogrodzie rozkoszy [wytrawną pupą ] przechodniów wspierałam

co byli za jedni, skąd idą ... nigdy ich o to ... nie pytałam ...

było też u mnie sług wiele, do zbytku służyły ... wszetecznie.

 

wszystkie jak z bajki, upadły ze swych tronów ...

pamiętaj i ty dziewko ( do usranej śmierci ) pouczę cię krótko;

twoje zalety co nimi się chełpisz na dole, trującą rybą

to dzika podróż, przeraźliwy krzyk za drzwiami

 

z obrazka święty uciekał z odrazą, by nicość ukryć przed światem

tam był zbytek, czary-mary gościło błogi paradoks słowa

nieludzkie wartości popadają w duchowy chaos.

na pokuszenie wodzi rajskie jabłko, listek skąpo upięty.

 

skruchą osnuta wiara ... proszę o łaskę pokuty ...

twarz o rozpustnych oczach zmieniła na niebiańską.

z ubogiego ludu wyszłam, jako odpadek spod nóg

pragnę sama się ganiąc, zasznurować bluźniercze usta

 

dytyramby ... tragiczne trylogie ...

 Wszystko toczyło się w jednym miejscu, [ u podnóży góry Pion ] ...

Orchestra, okrągły plac, gdzie, ludność mogła się zbierać ...

Na środku postawiano ... thymele. Widzowie, siadali na stromym urwisku

Kamienistego zbocza ... theatron, tkwiąc sobą przez długie godziny ...

Panowała zasada „trzech jedności” - czasu , miejsca i akcji.

 

Chór, na kamiennych schodkach, wyłaniał [ z pośród siebie ] ... koryfeusza

On, podawał chórzystom - rytm i melodie, w tańcu i śpiewie ...

Chóralnie, nabierając powietrza komentowano zdarzenia [ na scenie ] ...

W antycznej tragedii, pieśni wypełniały przerwy po między aktami.

 

prolog, parodos, exedos ...

tego dnia słychać puls melodii dla kolejnych pokoleń

są dylematy ... ( wyboru konieczności ) ... między ziemią a niebem

 

Chór ... ( ci co rozdziawiają usta ) ...

w teatrze, przytulonym do zbocza

eksplozją ciszy dobiega muzyka

co następuje, nie przyjdzie bez echa

chwytając spojrzenie do oczu się wkrada

aby jasno wyrazić idola, pośredniczą

pomiędzy widownią a sceną.

 

z krzykiem potwornym nowy dzień,

wynurzać się musiał na światło,

a po nim huk na złotym rogu

wdzięczność przywołał promieniom słońca

w powietrzu ma władzę i szerzy horyzont

przy jednej z uległych bram

miasto Hierapolis wybiega w tle

otwarta pieśń zagłuszyła tu ciszę

 

puls zachwytu od martwego muru

nieruchomo i głucho, dreszcze

( w perspektywie urodzaj nastrojów )

chłód triumfalnie się uniósł

od strachu dramat znieruchomiał

 

tu, brat na brata ... ogarnięty pychą

podniósł miecz triumfalnie się uniósł

w nieżyczliwym geście tebańskim

chciał się wielkim wydać ...

w śmiertelnym horrorze rodzina

 

wrota do piekieł w Hierapolis ...

Plutonium - z dołu krypta, do świata morskich głębin

Brama do piekieł, wzdycha unosząc swe nieczystości

 

Z dziury nieziemskiej co w ziemi od wieków gotuje

Tańczącym dymem falując, gazem toksycznym zionie

 

Zwierzęta ciągnięte szlochały - owce, jałówki czy byki

Zatopione w zapachach szczeliny - wszystko padało martwe

 

Samym sobą wchodząc oczami głęboko pod kamień

Na prastarej górze, kopcą odorem nieziemskie zapachy

 

W nikczemnych nastrojach, w obsesji, cierpienia bogów ...

Żywy oddech przeczuć i błagań, dusze wydają śmiertelne jęki

 

Żałobny głos do księżyca z gwałtownym napadem złości

W ciemnościach nocy – Filip [ apostoł ] kamieniami trafiony

 

Wznosi do nieba głos udręczenia, błyskają rzucane kamienie

Z wdzięcznością płaczą oczy wierzące, uśmiercone serce drzemie.

 

Plutonium ... wrota do piekieł ... 

W rzeczywistości była to głęboka rozpadlina skalna,

z której wydzielały się trujące opary.

Kapłani bogini Kybele zbudowali tu miejsce kultu.

Grobowiec apostoła Filipa, jednego z dwunastu uczniów Jezusa.

Apostoł zmarł śmiercią męczeńską ok. 80 roku, w Hierapolis

Tu, właśnie został pochowany.

 

Orszak Dionizosa ...

 

Dionizje, obchodzono w miesiącu zwanym Elafebolion (przełom marca i kwietnia).

Rozpoczynały się od pompe – wielkiej procesji ofiarnej, urozmaicanej tańcami i śpiewem, której trasa znajdowała finał w świątyni Dionizosa. Tam składano bogu thysia, przeważnie był to byk kozła.

Kędziory wisiały kiściami do rwania, padały na ziemię i marły ...

 

Wśród setek drzemiących ogrodów, jeden był miejscem uwagi - szczególnym ...

Ustronny plac, z sielskim wystrojem u stóp urwiska, śmiał się pośród przestrzeni

Pod starymi dębami w głębokiej dobroci słychać świat Greków, życzliwy, beztroski

 

Orszak, wyruszył z przytupem o świcie. Utrudzeni przybyli wielcy bogowie

Istoty znużone, gdzieś w międzyświatach zwiedzające niebo, miasta, pałace

Obojętni na losy człowieka, pozbawieni kontaktu z ziemskimi bytami, szli najważniejsi.

 

Hefajstos – bóg rzemieślników, kulawy kowal losu, strącony przez Zeusa z Olimpu

przez dziewięć dni i dziewięć nocy z włosem rozwianym w błyskach burzy, spadał.

 

Demeter – bogini – matka ziemi, cierpiąca po stracie dziecka, od łez jej oczy przygasłe,

wargi spieczone i drżące od wymawiania imienia najdroższej córki, idzie w zgrzebnej koszuli

z poczerniałym kłosem w dłoni, do krwi raniąc stopy o wystające kamienie.

 

Hermes – bóg kupców, pasterzy, brat Dionizosa, jako niemowlę ukradł Apollinowi stado krów, sprytnie myląc ślady. Został patronem złodziei. Z rzeczną nimfą, spłodził dziwne stworzenie Pana, o owłosionej skórze, koźlich nogach i rogach. Nazywali go żywym Srebrem.

 

Psalacanta - Nimfa. Zakochana w Dionizosie, jednak ten nie odwzajemniał jej uczuć. Rozzłoszczona, opowiadała Ariadnie o nim złe rzeczy, by ta go porzuciła. Za karę Dionizos zamienił ją w roślinę, aby później [ kiedy zrobiło mu się żal ] upleść z niej wianek dla Ariadny.

 

Herakles - Słynął z wielkiej siły, męstwa, umiejętności wojennych oraz wyjątkowej celności w strzelaniu z łuku, ale też z sypianiem z dużą ilością kobiet. Król Tespios miał 50 córek i ani jednego syna. Umyślił więc sobie, że przynajmniej będzie miał wnuki. W tym celu rozkazał swoim córkom, aby co noc po kolei odwiedzały Heraklesa. W ten sposób Herakles stał się ojcem 50 synów. Za zasługi dla Teb, król Kreon oddał Heraklesowi za żonę najstarszą córkę Megarę,

Herakles w szale porzucił Megarę. Swego rodzaju pokutą miała być służba u Eurysteusza.

Na jego polecenie miał wykonać 12 prac. Wykonał dwanaście trudnych zadań, którym nie sprostaliby zwykli ludzie. Bogowie podarowali herosowi nieśmiertelność i czwartą żonę Hebe.

 

Charyty – Aglaja, Eufrozyna, Talaja – boginie pogodnego wdzięku, wszystko co piękne i miłe, obfite, wspaniałe, same nago tańczące w kółku. Lubiły się bawić, przebywać obok Dionizosa.

 

Z triumfalnym orszakiem, szli tak dni sześć, nocy sześć szli, czyniąc zgiełk brzękaty.

Wóz boga ciągnięty, zaprzężony w pantery, zdobny winną latoroślą i bluszczem,

w otoczeniu sylenów, bachantek [ kapłanek Dionizosa ] satyrów i bóstw pomniejszych.

 

Oschoforie … (winobranie)
- - wszystko, to dane nam w darze natury ... jest nam potrzebne ...
- - urodzaj gałązek się chyli ... zbierajcie krew purpurowych winogron ...
- - otrząście łzy złotych gron ... niech się łaskawie wykrwawią do tłoczni ...

Tak jak bogom przystało w hałaśliwy orszaku, z wesołością Satyrów

Nagie Menady, [ snu nieznające ] oczami powieść za siebie nie śmiało

W wieńcach bluszczowych na głowy, gniewem wybuchają przeciwko [drugiej kobiecie]

 

Euhoe, Io Bakche ! Zamroczone szałem, z Satyrami skaczące w wyuzdanym tańcu

Dziewice, przez bogów zapładniane w leśnych matecznikach, nad potokami

Nocne orgie w szaleństwie, chciwie pijąc wino z bukłaków, skandują jego imię.

 

Dionizos, bóg wina - - - poczuł się doskonałym [ bogo-człowiekiem ] ...

Jego, jedynym wielkim grzechem [ z tego świata ] - - - to smak życia

„Capre - diem” - - - pożądanie - - - wino i śpiew - - - wytwarzają więzy

Ucztując leżąco, wzdłuż sofy wyciągnięte nogi w boskiej kompani - - - pij,

jedz - - - leż z nimi - - - bądź miły - - - bo oni mają wielką siłę zacności.

 

Ktoś, wieńce splecione zakłada na głowę, inny podaje pachnidło

Wina jest coraz więcej, więc pachną wonności, kadzielnica wydziela woń

Bawić się towarzystwem - - - rozkoszować - - - mężczyźni radośni być muszą

Pić wino - - - to przecież rzecz zwykła, nie żadna rozpusta, kierując się cnotą

Pozdrówcie, Bachantki, czcigodną Alkmeonis, jako się godzi dobrej kobiecie

 

Młódki [ Nimfy ] owładnięte hellenicznym szaleństwem, wydają rytualne okrzyki

Ubrały się w koźle skóry, rozpuściły włosy, uwieńczyły się bluszczem

Szalały, ryczały jak by były krowami, wyjątkowo groźne, porywały dzieci

W stanie zaćmienia, pożerały własne niemowlęta, te które zostały matkami

Wyrwały się spod kontroli [ natury ] jak źrebięta uwolnione spod jarzma

 

Koniecznością takie poskromić, przez małżeństwo zyskują nadzwyczajne zdolności

Gdy one milczą; dzikie węże, wilczęta, jelonki, dają się brać w objęcia na ręce

Ogień nie pali, broń nie rani, przedmioty z półek nie spadają, na polu widzenia

Źródła - - - dające wodę, miód i mleko, karmiącym piersią – zwykle poczętych

Nie zmienia to faktu ani fabuły, miały takie miejsce w mitologicznej przeszłości

 

Po wydarzeniu Dionizos mógł powędrować do nieba i skończyć swoją ziemską wędrówkę

 

O bogach zawsze pamiętać

Zeus, na to patrzył przez palce ...

 

Tutaj, bogowie Hellady w asyście stróżów bojaźni

[ dwa lwy ] patrzą na nieba daleki łuk

księżyca rozkwitły blask i tłum nędzarzy

w mrocznej ciasnocie, stężało im oko

 

brzemienna ziemska kobieta Seleme

nie zniosła grozy ognistego pana

przed wschodem słońca spłonęła

rodząc przedwcześnie, młodzieńca

 

Dionizos, o oczach peloponeskich fiołków

wymsknął się spod palców jarzma rodzicielki

przed ludzkim wzrokiem chciał iść dalej - ukryty

miał wolę, zaskarbić przychylność Zeusa

 

za dawnych czasów po wyboistej szło się drodze

cuda i dziwy działy się ongi, nie byłe jakie

za boską pocierpieć chcąc sprawę,

we mgle, trop w trop, utartym kroczy szlakiem

 

z wesołym towarzystwem wędrował, w orszaku

sylenów, satyrów, bachantek, menadów

ludzkie ciała z końskimi kopytami i sierścią

nieodłączne postacie satyrowego dramatu

 

piewca, wyzwolenia się z kajdan narzuconych norm

każdy ma taką moralność, jaką ma naturę

burząc zastany porządek rzeczy i aurę co wokół

zrywając szaty harmonii, brutalnie ją obnaża

 

słodki plon - pieśni i śmiechy mkną pod niebiosa ...

jakaś gromada mroki goni, skacze na boki rozbawiona

bok przy boku, po tym kwiecistym skaczą stoku

tłum wesoły – chodźżeż pan ku nam – panie mój.

 

duszo ty jasna, skrzydlata ...

 

na klęczkach satyryczne dramaty wychodzą

wyszczerzają zęby rajskich ptaków śpiewy

chóralne na co dzień słychać piekła jęki

łagodnieje zwierzę obrośnięte sierścią

niesłychanym głosem po raz drugi

zmusza los aby go uśmiercono ...

 

w świętych orgiach dusze opuszczają ciało

wynoś się bo głownia plecy twoje zmierzy

nocy spokojnej nie dajesz przybłędo

przeklęty wciąż się kręcisz

i duszę wziąć z rozkazu skłonnyś

pozwól mi jeszcze ... pozwól żyć ...

jeśli się uśmiercę moja maska farsą

 

w epidramatach ku czci boga [urodzaju] Dionizosa

grywali zazwyczaj sami mężczyźni

każdy, w swoistej masce rodzaju ...

w powłóczyste szaty każdy był strojny

owojem puszczają się liście laurowe

każdy z nich wie, że nic się nie stanie

 

nic nie dzieje się (za) przedwcześnie

pachnie wokoło fioletem wśród winnic

w duszy narasta ogromna podnieta

i sam się orzech rozgryza ...

 

„ koźlarze” przebrani za satyrów ...

na sobie koźle skóry w słonecznych brązach

umazani syropem miąższ deptają w kadziach

wiedzą ; nie mogą ujawnić tajemnicy

o której wiedzieli starożytni Hetyci

przybywszy na tutejsze tereny

potęgą ród ich tkwi ... setki ludzi ...

po zachodzie słońca bawią się lekko podpici

księżyc i wzgórze prozaiczne w kącie

żeglarze z południa siedzącą w kuckach

przeklinają niepogodliwe gwiazdy

które mrocznie spływają na ziemię

mężczyźni z fermentu raczą się płynem

śpiewy podnoszą się żarem tańczące iskry

z gwiazdami się parzą i patrzą z obłoków

na świecie licho nie śpi cicho ...

wąż boso w gąszcz życia ucieka

pośród strof śledzimy własny los.

 

Dionizje, bachanalia, orgie, karnawał… zmysły spuszczone z postronka, zwierzę rozprawia się w człowieku z rozumem. Rozsądek gubi się w rozpętanej chuci. Wyzwolenie z norm – nakazów i zakazów – poczucie archetypicznej wolności, szał powrotu do świata niczym nie skrępowanych instynktów.

Moment oddania się siłom popędu – mocy, która kreowała nas – w naszej nieświadomości – przez tysiące lat.

 

Pan: główne bóstwo pasterskie starożytnych Greków

„Muzo, opowiedz o miłym potomku Hermesa dwurożnym,

Hałas z pieśniami lubiącym, koźle nogi i rogi mającym

Leśną on łąką przemyka z nimfami do tańca skorymi,

Swą sztuką stąpają po górskich szczytach, dla kóz niedostępnych

Pana wzywając, boga pasterzy, o włosie dziwadła,

W kudły splątanym, któremu śnieżyste wszystkie wyżyny

Los dał w udziale, i gór wierzchołki i szlaki skaliste”.

(Hymn hom., XIX, 1-7, przełożył W. Appel)

Pan; skąd jest rodem – zgodnie ze starogreckimi wierzeniami – rodzicami Pana byli

nimfa Driope i bóg Hermes, bardziej przypominał on zwierzę, niż człowieka.

„Przyszedł na świat z nogami i rogami kozła. Przez palce patrzył na wsze sprawy

Uszy miał długie i kosmate, capią brodę , cały był porośnięty gęstą sierścią”

 

 

Pan z panów.

Zabawny, koźlonogi bożek, potomek pasterza Kratisa i kozy Amelteji

Z łaskawą powagą czuwał nad stromymi górskimi ścieżkami, nad mostami,

Szlakami wędrówek górskich pasterzy, myśliwych idących pośród mgieł

Zwinny, wesoły bożek, graniami się styrmał, patrząc na życie ludzi i zwierząt

 

W kamiennej kolibie [ szałasie ] Pana, dzień iście boski, wiecznie płonący ogień

Jak sen - potężne pochodnie, słodkie i miłe jako baśnie, w skalistej turni urodzone

W ciemnym źlebie, słychać ich co dzień jak zawodzą, jaka to radość ich rozpiera

W bachantach, rys pochlebny masz, przemierzasz kraj swój w koźlim truchcie

 

Nie mógł opędzić się radości; nasz zacny Pan, przed grotę, pozapraszał gości,

Młódź pasterską z okolicy, chłop w chłopa na schwał, że ino patrzeć, ludu mnóstwo

Trzy dni i noce trwały hulanki, tańce, swawole, jeszcze ich macie nie skończone,

Uciesze swej puścili wodze, mieli ze sobą wina moc, tonęła w śpiewie letnia noc.

 

Wielką miłością darzył Selene, do biesiady ją uwiódł, boginię płodności księżyca,

Uwierz w me słowo, sto białych wołów – ni to ni owo, przykłada ucho do swej ziemi

Nieco bez głowy, wciąż przyrzeka, że żaden szał go już nie skusi, żyć w majestacie

Nieco ochoty do biesiady, ponieważ miały ją pradziady, wielbiący bajdy, kraj rodzinny.

 

Po coraz to nowych tropach leśnych wędrówek, natknął się Pan, na nimfę Syrinks.

Piękna córka rzecznego bożka Ladona, tak bardzo mu się spodobała, zarzucił pomost

Zapragnął pojąć ją za żonę. Syrinks, boska wspaniałość, mogła uciechę mieć z Pana

Nie odwzajemniała uczuć – ze względu na szkaradność adoratora. Odrzucała zaloty.

 

Pan, nie dawał za wygraną, naprzykrzał się nimfie. Uciekająca przed kosmatym stworzeniem Syrinks, odczuwać poczęła paniczny strach, panikę. Nie mogąc wytrzymać namolności,

wznosiła błagalne modły o ratunek. Usłyszeć ją miała bogini Gaja, zamieniła przerażoną w trzcinę. Zawiedziony takim obrotem Pan, ściął kilka trzcinowych łodyg, zrobił instrument. Syringa.

Mitologiczny Satyr Pan

W mitologii greckiej był to Pan. Straszny brzydal. Zarośnięty cały, broda zmierzwiona, na głowie różki, zamiast nóg kopyta i, jak mówią wersje dla dorosłych, imponujący penis. Mieszkał w gąszczu drzew, w głębokim lesie i raczej krył się przed ludźmi. Miał jednak talent. Na instrumencie, który tradycja dziś każe nam nazywać fletnią pana, grał pięknie. Można sobie wyobrazić, że ten odrażający brzydal tęsknił za ciepłem kobiecym i miłością i w to swoje rzewne granie wkładał całą duszę.

Niewiasty słysząc dźwięki jego muzyki, a przecież są to uduchowione istoty – dla których nie liczy się piękno ciała, lecz piękna dusza – kierowały się w stronę muzyki. Bliżej i coraz bliżej. Jednak, gdy zobaczyły tę odrażającą powierzchowność grającego Pana, uciekały z panicznym lękiem.

Podobną funkcję miał zapewne również kult Dionizosa. Wyobrażano sobie, że w jego orszaku były nimfy zwane Menadami i stworzenia podobne do Pana, które nazwano Satyrami. W obrządku dionizyjskim nie akcentowano już atmosfery tajemniczości i muzyki. Satyrowie zwykle przedstawiani byli ze sterczącym fallusem, gotowi posiąść każdą napotkaną kobietę.

Święta dionizyjskie, zwykle związane z plonami winorośli i kosztowaniem wina, były początkowo nieustająca orgią głównie erotyczną, bo ówczesnym greckim winem porządnie się upić nie było łatwo. Co prawda w późniejszej greckiej tradycji Dionizje to było przede wszystkim święto teatru, ale do czasów współczesnych przedostała się bardziej ta wersja dzika z napalonymi Satyrami i pijanymi rozpustnymi Menadami.

 

Muzy greckiego teatru ... [ każda swoją dziedzinę w sztuce ]

 

Orszak Apollina; się jeszcze na dobre nie zaczął, a już się kończy wrażenie.

Przedstawia się scena, gdzie fabuła, uzyskała wymiar wewnętrzny.

Bogowie idąc, patrzą za siebie ( odwieczna ciekawość odwraca im głowy ) ...

Wszystkie twarze coś mają w sobie ludzkiego, coś z zuchwalstwa, nieufności.

Skłonności naśladownictwa, już od dziecka wizja w wyborze rozrywki.

Krocząc nie patrzą przed siebie, usposobieniem krzykliwe i hałaśliwe.

Twarz, boska, anielska, bez wyrazu cierpka, straszna rzecz to brak względów

Języki mają potwornie cięte, wargi w złożoną całość, ten sam chód co dawniej

W tłumie rozpychać się łokciami, nogami, bo fakt się wydaje znamiennym

Deszcze przestały padać. Świat im się kończy, boskość obumiera. Panteon grecki.

 

Muzy ... córki Zeusa, było ich dziewięć, na szczytach gór mieszkały w Parnasie

Kwitły tam łąki rozkoszne, pod Olimpem wypasają się trzody i święte źródło,

Bije - urocze szaleństwo poezji. Stąd wyruszały, stąpając z pieśniami do wtóru

W całuny mgieł spowite, szły pośród nocy, śpiewając głosem przecudnym.

 

Kalliope – z bohaterską pieśnią, opiekunka poezji epickiej, dająca natchnienie poetom,

Najstarsza i najmądrzejsza spośród sióstr, śpiewaczka. Swoimi występami uświęcała

Niekończące się uczty bogów na Olimpie. Otoczona świętym gajem kadzideł,

Wokoło duże konie od rydwanów, pasły się na łące. Uśmiechająca się do gwiazd

Traktuje swoje siostry i podopieczne muzom dziewczęta, niczym własne córki.

 

Erato – Umiłowana, w mirtowym wianku z lirą i małą kitrą w obu rękach

Podnosząc dumnie głowę, wie jak naprzód, najświetniej z miłosną pieśnią,

z weselną, w pełnej tonacji, wieść je na drogę wdzięcznej egidy – narracji.

W mimicznym tańcu z Erosem, w dostojeństwie dać z siebie wszystko

W wieczornym zapachu łagodności nocy, puszczają iskry namiętności.

 

Klio – w płaszczu marzenia, trzymająca w dłoni zwój historii, na pergaminie

świadectwa ze źródeł zebrane, żywoty mówią nam wprost. Wielki podziw

i głosy drżące w oczekiwaniu, wybrnąć przy braku wyraźnych świadectw. Popłynąć

teraz w morza toń, wśród najburzliwszych wokół mórz, naglących przyczyn. Zgoła,

gdzie taki straszny świat, życie na chwiejny rzuca los. Historia ... cicho idzie stąd.

 

Euterpe – lirycznie wstydliwa twarz boskiej muzy, nektarem warg grająca na flecie

w oczarowaniu drżących ust, łamie się głos, falują niespokojne piersi. Wlepiony wzrok,

w krzywdę występków zapatrzony i zagadkowe piękne tony ... graj dopóki chcesz,

w najpóźniejszy nawet czas, tłumy rozum potraciły, nad przepaści tańczą dołem.

Wszyscy społem, góra win wyrasta skrycie, nad tym jednym słowem – życie.

 

Talija – w wianku z bluszczu, w masce komicznej, okrzyknięta patronką komedii

Odgrywa znaczącą rolę, zawsze jeden i ten sam chór, jednoczy w sobie harmonie i rytm

 

Melpomene – niech swoim językiem przepowie muza tragedii i pieśni żałobnych;

Smutna, trzymając maskę tragiczną, przez drzwi otwarte - wielkiego świata, idzie;

Gdzie ludzkie klęski, zarazy, nieurodzaje, gdzie bydło padało, wszystko padało,

za dziedzictwo ojców winy. Straszne noce, zagadkowe, potraciły swe rozumy.

Trza odpocząć ... smutna maska ... snom folguje ... mistrzyni żenady ...

gignięciem światła na noc wygładza czoło ... pomiędzy ogniami siedzi ...

głód, susza, nieurodzaj, brak ofiar dla bogów ... okaleczone dzieci potwory ...

koszmarem miele swoje spojrzenie ... wywołuje istoty istnień ...

 

Kozłonodzy satyry, na jej posłudze, siedlisko pełne dziwacznych istot ...

o potężnych wpływach bachantki, osły parami - cały ich ród w ciemności ...

z niejasną przeszłością, zbaraniały od patrzenia w dal Sylen, leśny bożek - nicpoń ...

brzydki ale radosny, chowa się w sobie ludzką duszą, nagi z rosy się otrząsa ...

ma piegi na nosie, na śnieżnym czole, każdy ponury dzień przeistoczy w różany...

 

Terpsychora – radośnie tańcząca, muza ukochanego tańca, matka syren

Przy blasku nikłego księżyca, za ręce się trzymająca, baletnica w swoim żywiole

Z wdzięcznością swoje kroki stawia, gdzie teraz jesteś swymi myślami ?

 

muzo kochająca taniec ...

w milczącej czułości trzyma lirę w dłoni ...

fatum uczty przy lampie oliwnej ...

nektar, ambrozje, wino, rozkoszne pachnidła ...

w bezsilne ramiona wazon bierze, srebrem pokryty

delikatnie kością słoniową, misternie obity

trwale zeń strumień cichą strugą szumi

upaja, aż się napój wyczerpie

 

Sprzeczne siły się łączą stwarzając ...

obraz kobiety ... jasno-białej karnacji

bez cienia zmarszczek

czar roztacza wdzięcznie

 

w odzieniu marzenia piękność nie do poznania

musiała wędrować przez wiele krain

spotykać na swym szlaku wielu ludzi

nad losem płakać niepotrzebnie

nie ma kobiecego wstydu

 

pije wino w próżności płonie

blask zmierzchu pierzchliwy

a oko, wciąż patrzy ... szeroko.

 

Polihymnia – otulona himationem, wielośpiewna muza sakralnej poezji ...

w zamyślonej pozie, boska relacja w obcowaniu z człowiekiem, sacrum ...

nieba z palcem na ustach, słodkie i dobroczynne towarzystwo. W tym leży jej siła.

 

Urania – niebiańska muza astronomii i geometrii, trzyma cyrkiel i globus lepszego jutra

Nadzieję nowych ciał w przestrzeni, nowych odkryć i wyzwań, nowa rzeczywistość

w odbitym echu ślepoty słonka, pomiędzy nami, przestrzeń na sznurze zawiesza.

 

ogniwo puściło ...

 

Lekkomyślność, z kwieciem we włosach, chce uciec bez troski, bez żadnej powagi

Bezmyślność, gdy dzień wstaje, po stromej ścieżce pędzi w szał, prosta droga

Dzika perć, dziki duch od gór się wlecze, wyszczerza oczy [ straszne ślepia ]

Coraz groźniej skrzydłami trzepie, znowu precz leci, zawdy mu skoro ...

Widząc klęskę świeżą, wszędzie nędza, nikogo nie oszczędza. Na brzegu ;

Głód się pleni, żebrzący ludzie w dzisiejszej dobie, wypróżnione kieszenie

Słów wzniosłych prawić nie trzeba, nie zastąpią one jałmużnego chleba.

Wszyscy bogowie doceniali Muz towarzystwo, pragnęli ich przychylności ...

kochać, bawić się, tańczyć, obracać, z dziewicami umawiać na spotkania ...

chwytać dzień, zanim starość nadejdzie, w samotności troska gniecie ...

ku dołowi, ku wyżynie, nasze dusze, nasze zmysły, nasze siły co gdzieś prysły.

 

Demeter ... „ mater dolorosa” ...

bóstwo ziemi uprawnej ... zbierająca nasiona, bogini pól i urodzajów ... wdzięczy się z ułamanym rogiem obfitości, odżywia rydwan słońca ... rzuciwszy wprzódy klątwę na ziemię ... (co by nie mówić), wnet ją odwołała ... znów zielenią się pola i lasy ... „matka ziemia” ... rozkwita bujnością na wiosnę ... jesienią deszczem opłakuje ... „odchodzące dziecko” porwaną (przez Hadesa) córkę ( Korę – Persefonę ) ...
szukając (płowowłosej) - Kory, cały świat przemierzyła ... wchodząc wszędy, (doszła do ostatka), grób po grobie, miała oczy wydarte, do dziś, w przebraniu kobiety ... żyje wśród ludzi.

w powłóczystej szacie, żałobna i smutna ...

z pochodnią w ręku błądzi po lądach i morzu ...

przeszukuje załomy skał, leśne uroczyska ...

rozpaczą matki, dziewięć nocy szukała (Persefony) ...

 

nie było kąta na ziemi, gdzie by nie zajrzała ...

kłosy, wyschły w jej wieńcu, zwiędły pęki maków,

latami przymglone żurawie oczy, wyzbyte łez ...

wloką się przed się ... z przedmiotu na przedmiot ...

bezradnie zawiedzione, szukają córki oczekiwaniem

 

na łące ją zostawiłam, nad brzegiem morza, wśród nimf ...

zabroniłam jej zbierać zwodniczych narcyzów ...

te, bóstwom podziemnym są przypisane ...

ich woń odwraca myśli od nieba ...

kuszące białymi płatkami i złotym sercem ...

 

zerwała w zagubionych krokach i oczy jej zaszły bielmem ...

z ciemności rozwarła się czeluść Tartaru, gdy się ocknęła ...

na wozie Hadesa, wołała, krzyczała, nikt nie usłyszał ...

 

z jej oczu znikały znajome wybrzeża, łąki, zasiewy ...

w rozpacz popadła boska wspaniałość ...

przygasło słońce, blask jego się ściemnił ...

„Pani od urodzaju” pola okryła żałobą ...

przeklęła łanów zieloną chwilę radości ...

odeszła od pól, ogrodów, wszystko zamiera ...

w gorzkiej rozpaczy zagniewana na bogów ...

o Nią , pytała każdego przechodnia ...

 

smutkiem zbudzony bóg piekieł, spełnił zlecenie Zeusa ...

Persefona - wychodzi z podziemia ...

wielka jest radość matczyna [Demetry] ...

wielka też boleść przy następnym rozstaniu

wracała do matki - wiosnę w zalążku niosąc ...

obdarza rosą deszczu, jej rozkwit, radość matczyną ...

ziemia się mai dorodnością kwiatów, skrzy się ...

wśród sadów woń owoców, dojrzałość pszenicy ...

przy dźwiękach muzyki otwierają się wrota ...

patronka czuwa nad wszystkimi sprawami ...

na polach ją widać, dobrym duchem snopów ...

bogini o oczach zadumy, schodzi ze wzgórza ...

swobodą potoku, na głowie wieniec z kłosów ...

Demeter

 

Wielkie misteria ...

 

Milczenie jest złotem

w odległym, modlitwą kraju

rolnicy, po trzykroć orzą rolę ...

po każdej zbiórce, radość

budująca duchową świeżość

 

podchodzi do nich wysłannik Dionizosa

podając puchar rajskiego wina

żniwiarze, plony zbierają tej ziemi

podbierają trzej niewolnicy ...

lecz ciągle łzy płyną im oschłe

 

wokoło stada bydła z prostymi rogami woły

owce, jagnięta, beczały idąc na pastwisko w redyku

czterech pasterzy na osłach

przy nodze - dziewięć pasterskich psów

 

pastwiska w rozległej dolinie

w cieniu topoli pasie się trzoda

dwa potwory porywają jałówkę

pilnujące psy nie zdołały odbić stworzenia

 

złociste winnice na zboczu

z ojca przechodzą na syna

w porannej szarości purpurzą się źrałe grona

uginają pod ciężarem owoców

 

boski Dionizos dumny pod stropem nocy

 

o świcie korowód rusza krzykliwą procesją

młodzieńcy i starcy przechodzą falami

pomiędzy światem ludzi i bogów

złociste wieńce wokół czoła

uśmiechają się do mnie w głębokiej inicjacji


Cel powołania misteriów jest jasny - Kora, na skutek swego porwania przez Hadesa, poznała tajemnice świata podziemnego. Zdobytą wiedzą podzieliła się z matką. Obie boginie, miłując ludzi, również im użyczyły swej mądrości, aby odtąd potrafili zapewnić sobie lepszy los na tamtym świecie. W misteriach uczestniczyły tłumy ludzi, których łączyła wiara, że po śmierci zostaną oddzieleni od rzeszy niewtajemniczonych i przejdą do lepszego świata.
Kult Demeter oraz Kory Persefony miał wiele lokalnych odmian, ale najważniejszym obrzędem były oczywiście obchodzone jesienią misteria. Koncentrowały się one na nieśmiertelności życia i dawały nadzieję na dobry los dla wtajemniczanych (prawdopodobnie wierzono, że po śmierci trafiali do najlepszej części Hadesu nazywanej Elizjum.

Córka Demeter była zarówno boginią podziemia (jako Persefona) jak i wegetacji Kora.
Jako symbol odrodzenia i nieśmiertelności była przedstawiana na sarkofagach.

Kora jako jeszcze młodziutka dziewczyna w słoneczny dzień bawiła się wraz z nimfami na łące.
Matka pozwoliła jej pleść wianki z wszystkich kwiatów poza poświęconym bogom podziemia narcyzem.
Niestety, Kora niepomna przestróg matki zerwała akurat ten kwiat, co sprawiło, że nad łąką zaległa ciemność, a w pobliżu otworzyła się ziemia, z której jadąc na rydwanie zaprzężonym w czarne konie wyłonił się Hades, bóg podziemia, porwał Korę i wywiózł do swojego królestwa. Wszystko odbyło się tak szybko, że nikt nie zdążył zareagować ani nawet zauważyć, kiedy zniknęła córka Demeter z wyjątkiem nimfy wodnej Kyane, która słysząc krzyk przyjaciółki próbowała ją ratować. Nie zdążyła jednak, jeden z pędzących rumaków kopnął ją w ramię tak, że mogła tylko rozmasowywać bolące miejsce i płakać za Korą.
Przerażona Demeter szukała wszędzie córki, jednak nie zdawała sobie sprawy, że Zeus, ojciec Kory, obiecał ją Hadesowi za żonę, nie informując przy tym matki ani nie prosząc jej o zgodę. Demeter chodziła i szukała córki bez ustanku, a gdy o wszystkim się dowiedziała (czy to od Hekate bogini nocy i czarów, czy od Heliosa boga słońca widzącego wszystko co dzieje się na świecie), w wielkim gniewie rzuciła klątwę na ziemię, by ta nie rodziła plonów dopóki córka nie zostanie jej oddana. Zakłóciło to porządek świata i ludzie skarżyli się, że zboża oraz inne rośliny wysychają, więc nie będzie można zebrać plonów i nastanie głód.
Zeus nie miał innego wyjścia jak zwrócić córkę matce. Jednak dziewczynę skuszono w Podziemiu do tego by zjadła kilka ziarenek granatu, a to sprawiło, że już na zawsze miała należeć do tego miejsca.
Ostatecznie zawarto kompromis: jedną trzecią roku Kora (zwana od tego momentu Persefoną) miała spędzać w podziemiu z mężem, a dwie trzecie z matką na powierzchni. W ten sposób tłumaczyli sobie Hellenowie zmianę pór roku: zimą ziemia smuciła się wraz z Demeter, że jej córki nie ma, a wiosną i latem, kiedy ta powracała, z radości wypuszczała listki i kazała kwitnąć kwiatom.

 

Matriarchat ...

 

słońce i księżyc w gronie gwiazdozbiorów

wojna i pokój w rozpaczliwych aktach

obok dwóch Greków o coś się sprzecza

jeszcze po śmierci pięściami grożą

 

dwa miasta – nieba obraz i morze uśpione

w czasie pokoju radością promienieje

weselą się ludzie, amazonki świętują

tańczą szczęśliwe, taniec rajskich drzew

 

u bram nocy, wojskami wrogów oblężone kobiety

w koszulach dzieci postawione na straży

co wcale nie wróży niczego dobrego

na czele z Hippolitą, Amazonki ruszające do boju

 

to największe ryzyko ze wszystkich ...

oddanie swojej przeszłości, swojego szczęścia

w ręce drugiego człowieka, to odsłonięcie słabości

spośród tysięcy trzymajmy się razem za ręce

 

uwierzmy w naszą wieczną chwałę ...

uwierzmy w słowa co są hymnem ...

śmierć się zbliża, tylko patrzeć jak tu stanie

życie ulatuje za życia jak powietrze

 

Ps.

Dziś mówi się że niegdyś istniał system społeczny, oparty na rządach kobiet - Matriarchat, który potem został obalony przez Patriarchat. Okazuje się jednak że to nie jest do końca prawda. Mianowicie, zarówno matriarchat jak i patriarchat istniały wobec siebie równocześnie. Były plemiona łowców, wśród których na pierwszym planie stawiano kobiety, jako że to kobieta rodziła dzieci - dawała więc nowe życie.

Dlatego więc kobieta, która dawała życie była na poły czymś magicznym, podlegała ochronie - jej życie było ważniejsze, jako że zapewniała przetrwanie danemu plemieniu. Stawała się przywódczynią swego plemienia, oraz kapłanką Wielkiej Matki w pierwszym wielkim mieście-państwie Catal Huyuk w Anatolii). Ale z czasem ta forma rządów zaczęła powszechnie zanikać i oddawać pola innej, opartej na władzy mężczyzn.

Po tej zmianie nastąpiła degradacja dotychczasowej pozycji kobiety i ogromny wzrost pozycji mężczyzny (ojca, męża, syna). Gdy bowiem dane plemię zaczęło zajmować się uprawą roli, zauważono że ziemia, którą dotąd personifikowano jako siłę kobiecości i która rodząc swe plony zapewniała plemieniu przeżycie, nie czyni tego sama z siebie. Zauważono że ziemia jest dzika i należy najpierw ją sobie podporządkować, czyli przeorać, kilka razy obrócić, użyźnić, zasiać albo zapylić.

Ludzie zrozumieli, że ziemia, aby dawała dobre plony, musi być dobrze użyźniona, należy więc najpierw wbić w nią ostrze radła (symbol falliczny), by uzyskać pożądany efekt.

To spostrzeżenie bardzo wiele zmieniło w świadomości owych ludów.

Ziemię zaczęto postrzegać jako coś negatywnego, jako niszczycielską siłę, która pochłania jedynie kości zmarłych, ale bez siły Słońca i ognia (czyli atrybutów męskości), niezdolna jest zrodzić nic dobrego. Matkę Ziemię zaczęto więc utożsamiać ze światem mrocznych demonów i zjaw wrogich siłom boskim i ludziom.

Ziemia przetrwała, ale po części, została zniszczona w wyniku międzygalaktycznych waśni. W tym momencie kult Wielkiej Macierzy staje się tajemniczy i groźny jak sama śmierć. A łączy się on z kultem płodności i kobiecości, który coraz częściej zaczyna być postrzegany jako ponury, okrutny, tajemniczy i krwawy (przykład krwi menstruacyjnej, jako symbolu nieczystości). Ludzie zaczynają pytać dlaczego pewne misteria są odprawiane nocą, przy świetle Księżyca, który ma duży wpływ na żeński cykl rozrodczy, a nie w świetle dnia - w blasku Słońca - symbolizującego męską siłę witalną?

W wielu jeszcze miejscach w Anatolii, dzisiejszej południowej Ukrainy, Krymu, Rumunii i Bułgarii, słowiańskich Bałkanach, terenach naddunajskich oraz kaukaskich - ostały się formy kultu Wielkiej Macierzy – żyły tam bowiem sławne "ludy" Amazonek. Stwierdzono występowanie na Mazowszu w wiekach od IV do V grobów, w których są pochowane wyłącznie kobiety i dzieci, a później (VI-VIII wiek) cmentarzysk kurhanowych, także jak zwykle ciałopalnych, ale bez śladów spalonych kości i ludzkich popiołów

Istnienie ludu wywodzącego się od Amazonek, a nawet samych Amazonek i Grodu Kobiet w dzisiejszej północno-wschodniej Polsce jest potwierdzone przez średniowieczne źródła kronikarskie.

We wczesnym średniowieczu było to powszechne mniemanie, przekazywane z ust do ust od starożytności.

Ziemica Mazów rozciągała się na zachód od Rusów i na północ od ziemicy Charwatów-Chrobatów.

Głównym grodem od pewnego momentu (VI wiek) stały się Szeligi koło Płocka.

Proces przemieszczania się Mazów znad Donu ku Mazowszu dokumentuje geografia Ptolemeusza, gdzie jest mowa o Górach Amadokijskich i mieszkających tam Amadokach-Amadzokach.

Zmiana członu amaz na maz w nazwie ludu nastąpiła w drodze aliteracji. Mazowie z Sorabami (Serbami) i Charwatami (Karwatami-Chrobatami) tworzyli w tamtym czasie wielkie państwo sarmacko-słowiańskie.