pokalanie poczęte ...
ze złoconymi strzępkami u sukni biegnie (druhna) nocą natchniona
na czubkach palców. łuk gwiezdny spacerkiem po stawie grząskim
bóbr na tyłach imperium pośród traw sitowia nadęte wiklin pagórki
w pajęczynę ciszy się wplotły konwalie. z obu stron lasu dziewictwo
brnąc do głębokiej wdzięczności odkrywczej wyprawy na klęczkach
wielkie idee okazują się sterowanymi modelami wedle kanonu wigor
zachować świeży na pocieszenie dwie rajskie brzoskwinie napoczęte
dążeniem chutliwie stopa za stopą noc się rozchyla lękiem kroczy
lot sowy i ręka się lęka dotknąć ów dar co meszkiem porasta z ciała
bezradność się czai w obnażonej ciszy. moc prawdy pozornie naga
od spodu do pasa wiatr dmący rozwiewa oczom spojrzenie. ruch ręki
do zguby, bezkarna ręka o trzeciej nad ranem w ciemnościach brnie
od głowy do nóg zdrzemnięte biodra wciąż przy zdrowych zmysłach
pomiędzy wieczorem a nocą rozdziani do koszul w miłosną senność
ciała rozkoszą uwieńczone po brzegi w swoistej potrzebie dziewczęta
pomimo woli niebo w chmur zasłonie - napoczęte panny czas wydać!