Andrzej Pitoń-Kubów
wiersze, teksty z archiwum
PRZEMINYNO Z HOLNYM · Rozważałem to w Poście

rozważałem to w poście

Jako, że w górach bywało czyste powietrze (Bóg dał) wczasowicze we wsi budzili respekt!
Nie dało się ukryć lęku. Ten, znów do któregoś z nich był podobny? Patrząc, jako ten zgiełk wokoło zadeptał część kwitnącej na łonie łąki. Tyle piękna - i na nic - utopią. Wróży dziś taka,
której w życiu nie posądziłby nikt o krótkowzroczność. Wiele jest takich ... z oknem na tretuar.

Ona, zawsze wie co powiedzieć raniąc. Wkurza mnie jej dwuznaczny uśmiech. Po prostu,
Każda miejscowość ma swój (wgląd). Domy, na stromych podjazdach (obok siebie) wszędzie
Kobiecinki przemycają bajki. Patrząc w lustro, zamykają oczy aby po raz kolejny stroić miny.
Zwierzające się - przestają skrywać tajemnice - potem długo żałują słów pogmatwanych.

Za nami, wieże kościoła zasłuchane pacierzem. Światła blade, rzędami cień rzucają na krzyże. Całość zamknięta solidną drewnianą strukturą - wciąż jest - atrakcją dla turystów z zewnątrz. Uprzątany teren, choć - wciąż poprawiają stary drewniany płot, potrzebują jeszcze trochę czasu.
Sąsiedzi ... z oddalonych o kilkadziesiąt metrów domostw ... odrobinę waszej cierpliwości.

Przy głównym wejściu, po prawej po lewej garbią się słuchalnice. Ciężkie perły słów gnębią
Ucho grzesznych - każdy szczegół węszy. Milczące pacierze wypraszają - tu - święty spokój
Nikt, nie jest w stanie wytłumaczyć istoty sprawy. (wolno zmówiłem) mimo chłodu
Spowiednik, wytrwale na swoim miejscu. Wśród figur i ludzi - bez lęku - ty, stań za mną.

Jest tam też pewna (feministka) w kwiecistym szalu, dwie lub trzy jej koleżanki z Bartusiów.
Trzeba przyznać, stoją dzielnie, aby przypomnieć się Jegomościowi. Gdzie i kiedy się [działy] -
Co, i czego nie[widziały] ... słyszał(am) ... uchyla taka usta ... do siedzącego za kratkami.
[Wywłóka] - sama - nie powinna pozwolić, aby [taki obcy drań] dotykał ją w ten sposób!

Widzieli ją [z przyjezdnym] jak jechali bryczką [blisko siebie]. Fijokier, zawiózł ich pod
Wskazany adres. Odprowadziłam ich wzrokiem [do końca]. Tam ich serca wybuchły!
Niechcący [z kumą] patrzyłyśmy [z perspektywy okna]. Szósty zmysł tego świata przeraża
Po piątym, przyszły zawroty głowy. Świat ze złych mocy. Nie na [moje] stargane nerwy!

Siedzimy [mimochcąc] w zakamarkach światła [ona z lornetką na szyi] zerka wokół osi.
Za płotem, kiwają się krzewy agrestu, ku upadkowi chyli się płot, który można by było przeskoczyć bez rozbiegu, ale nie wypada się szarpać. Wzdłuż kręgosłupa gorąco. Za płotem,
Sąsiadka [przypsiółka] ale jej nie trawię - od marca ... w czarnej chustce na głowie.

Trzepie trzepaczką, zagłówki przewieszone na żerdzi. Kołysze się przy tym - jak huśtawka,
Zamyka oczy, otwiera, znów zamyka - do pierzyny na wysokości jej ramion. Ma problemy
Z konkretyzacją [jednych od drugich]. POgardliwie wypina się do koalicji. Tak więc,
Staramy się, aby nie wchodzić sobie w drogę. Chwilowo [straciła się] z pola widzenia.

Od śmierci starego, źle sypia i twarz jej - pościągały zmarszczki. Zaniedbała się w babim świecie
W jej zapuszczonym ogrodzie [wybujały pokrzywy] po deszczu - nagminnie pełzają ślimaki. Zwyczajem, wywoływała imiona świętych [jednego po drugim] chcąc - wszystkich zrównać!
Teraz, powinna do łez skruchą rozmodlić dawne błędy. Czemu płaczesz? Bo ucieram chrzan!