Andrzej Pitoń-Kubów
wiersze, teksty z archiwum
ZA WIELKĄ WODĄ · Dom spokojnej starości

dom spokojnej starości z dziadkiem w roli głównej

Siedzę przy oknie wróble za nim mokną
polska wisi firanka zasłaniając okno.
Firanka zasłania polskie za nią postacie
żyją one (bez)płciowo w księżycowej poświacie.
Miłość ich (nie)grzeszna, ale zachwyca
tulące sie ciała do blasku księżyca.
Miłość ich piękna na pewno wskazana
dla innych niestety czemuś odebrana.
 
Siedzę przy oknie wspominam dni młode
na krześle bujanym mam wielką wygodę.
Siedząc na fotelu brodzę w marzeniach
namiętnie się bujam w nierealnych wspomnieniach
Klnę po cichu brwi marszczę i tłukę palcami
krzyczę, skargi wygłaszam z przeprosinami
Nikt nie dba, nie słucha mojego wołania
nikt nie chce wysłuchać starczego gderania
Ale, siedzę i patrzę, gnać już nie mam siły
wszystkie moje zamiary już sie wypaliły
W swoim pokoiku siedzę więc samotny
wśród tylu wesołków jam tylko markotny.

Siedzę tak przy oknie zaciskając wargi
cień mój za wcześnie na ścianie sie garbi.
Nieraz w mym życiu słońce wschodziło
czyżby już jednak na zawsze się skryło
Życie starcze ponure bez światła i bieli
bez kolorów zamknięte w przestrzeni się ścieli
Wieczna noc się zbliża, bez szansy na świt
Myślę tak czasami ... oby, nie był to mit
Wielu ludzi upada i rady nie daje
ludzką rzeczą upadłość, ważne wstać - iść dalej!
 
Sam siedzę w ciemnościach i nie świecę światła
aby mnie opatrzność w ciemnościach nie łapła.
Może trzeba poważniej, wziąć się w końcu za życie
no i stąpać odważniej, by nie skończyć o świcie.